- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
"Stoimy ramię w ramię. Nic tego nie zmieni..." - Konsul Generalny USA w Krakowie
Rozmawia: Waldemar Piasecki 19 stycznia, 2018
Z WALTEREM BRAUNOHLEREM, konsulem generalnym USA w Krakowie rozmawia Waldemar Piasecki. Bieżący rok jest okazją do świętowania odzyskania niepodległości Polski, w czym walny udział miały Stany Zjednoczone. Z tej okazji udzielił nam wywiadu amerykański konsul generalny w najbardziej związanym z Ameryką regionie Polski południowej obejmującym m.in. Podkarpacie i Podhale.
- Jak się Pan czuje w Krakowie? Jest tu Pan osobą popularną…
- To wielki zaszczyt reprezentować Stany Zjednoczone tu w Krakowie. Polacy są bardzo serdeczni, naprawdę jestem pod wrażeniem ogromnego postępu, jaki dokonał się w Polsce w ciagu ostatnich 27-28 lat.
- Jakie są zadania placówki, którą Pan kieruje?
- Przede wszystkim to dbanie o amerykańskich obywateli i amerykańskie interesy na południu Polski. Dobra wiadomość to fakt, że zarówno oni, jak i ich interesy mają się dobrze. Poświęcamy bardzo dużo czasu wzmacnianiu więzi międzyludzkich poprzez programy wymiany polskich i amerykańskich studentów, profesorów, badaczy, urzędników państwowych. Chcemy, żeby przepływ ludzi odbywał się w obie strony tak, aby bliskie partnerstwo, które nas dziś łączy, trwało przez kolejne pokolenia. Mocno skupiamy się też na kwestii bezpieczeństwa. W ciągu ostatniego roku przyjechało do Polski około 4,000 amerykańskich żołnierzy, z których wielu znalazło się także w południowej Polsce. Staramy się, żeby to wszystko odbywało się sprawnie, a współpraca w zakresie bezpieczeństwa rozwijała się nadal. Ramię w ramię działamy na rzecz jej dalszego wzmocnienia.
Foto: Archiwum Konsulatu Generalnego USA w Krakowie. Foto: Archiwum Konsulatu Generalnego USA w Krakowie
- Zwykle konsulat kojarzony jest z wydawaniem wiz. Rejon krakowski obejmuje Podkarpacie i Podhale, tradycyjne regiony polonijne o silnych związkach z Ameryką. Ile wydajecie wiz rocznie? Czy dużo jest odmów?
- Wydajemy tysiące wiz rocznie i dumny jestem, że 95 procent petentów wychodzi z konsulatu z wizą. Oczywiście wymóg wiz jest pewną bolączką w polsko-amerykańskich stosunkach. Polska nie znalazła sie jeszcze w programie bezwizowym i od lat staramy się to zmienić. Jest to coś nad czym stale pracujemy. Za każdym razem, gdy rozmawiamy z kongresmenem, senatorem czy przedstawicielami Białego Domu, podnosimy ten temat mówiąc, że Polska powinna być w programie bezwizowym. Wraz ze zwiększającą się liczbą Polaków otrzymujących wizy, jest realna szansa wejść do tego programu, gdzie 97% to wymagana liczba.
Tymczasem jesteśmy zadowoleni z tego, że udało się ułatwić proces wizowy i czas, w jakim petenci są załatwiani to ok. 15 min. od momentu wejścia do sekcji wizowej, aż do rozmowy z konsulem i rozpatrzenia podania.
- Stałym tematem jest właśnie kwestia zniesienia wiz dla Polaków. Czy jest tego realna perspektywa?
- Wierzę, że to się stanie w ciągu kilku najbliższych lat. To jest nasz priorytet, żeby osiągnąć ten cel najszybciej jak tylko jest możliwe.
- Konsulat to naturalnie działalność reprezentacyjna, informacyjna, kulturalno-oświatowa. Jakie mają Państwo zadania i osiagnięcia w tych obszarach?
Wita dostojnych gości…
- Im bardziej uda nam się wzmocnić współpracę amerykańskich i polskich instytucji, tym silniejsza będzie wzajemna więź. Sukcesem jest rosnąca ilość wymian szkolnych i studenckich i to zarówno polskich studentów zdobywających wiedzę w USA i amerykańskich w Polsce. Mamy bardzo ożywioną współpracę kulturalną. Amerykańscy artyści występują w Polsce, polscy prezentują swoją sztukę w USA. Ważna jest też rosnąca współpraca gospodarcza i biznesowa. Nasze silne wspólne dziedzictwo trwa i nadal rośnie, budując więzi dla następnych pokoleń.
- Bieżący rok jest rokiem 100-lecia polsko-amerykańskich stosunków dyplomatycznych silnie związanych z osobą prezydenta Woodrowa Wilsona. Jak Państwo zamierzają obchodzić rocznicę?
- Już rozpoczęliśmy te obchody organizując wystawy i wydarzenia podkreślające dwie ważne rocznice - 100 lecie polskiej niepodległości, a w 2019 roku stulecie nawiązania polsko-amerykańskich stosunków dyplomatycznych.
Walter Braunohler inauguruje obchody
Nasi dyplomaci przedstawili historię 100 lat naszych relacji w każdym województwie, a zamierzamy dotrzeć z tym przekazem do stu miejsc w Polsce tak, aby każdy poznał to niesamowite dziedzictwo. Zatem w wielu jeszcze miejscach Polacy zobaczą jak wspólnie powiewają amerykańskie i polskie flagi.
- Ikoną relacji polsko-amerykańskich jest postać Jana Karskiego. Kim Karski jest dla Pana i jak jest obecny w Państwa placówce?
Konsul Walter Braunohler z Jackiem Woźniakiem sekretarzem Towarzystwa Jana Karskiego
- Jan Karski jest moim osobistym bohaterem. Jego zdumiewająca w swym heroizmie historia inspiruje do dziś. Jak w przypadku wielu bohaterów jest tragiczna, ale on sam jest niewyczerpanym źródłem dumy dla Polski i świata, w tym Stanów Zjednoczonych, których był dumnym obywatelem przez ponad pół wieku. Oczywiście drzwi naszej placówki dla pamięci Jana Karskiego stoją otworem.
- Towarzystwo Jana Karskiego wystąpiło oficjalnie o nadanie jednej z krakowkich ulic (lub placów) imienia Herberta Hoovera, postaci bezcennej dla naszych wzajemnych stosunków. Co Pan myśli o tym pomyśle? Czy jego realizacja w Dniu Niepodoległości Stanów Zjednoczonych, 4 lipca wydaje się dobrym pomysłem?
- To świetny pomysł. Związki Herberat Hoovera z Polska i Polakami są unikalne. Polska podkreśliła to nadając Mu swoje obywatelstwo w 1922 roku. Można powiedzieć, że był pierwszym i jedynym dotąd obywatelem Polski, który został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych. W Krakowie, co godne podkreślenia, otrzymał doktorat honorowy znakomitego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jestem dumny z tego, co pozostawił po sobie Herbert Hoover. Co roku obchodzimy Dzień Amerykański w Zespole Szkół im. Herberta Hoovera w Rudzie Śląskiej właśnie podkreślając jego niezwykłe zasługi w pomocy milionom Polaków, a szczególnie polskich dzieci. To wspaniała postać w naszej wspólnej historii.
- Jakie są Pańskie doświadczenia z pracy w Polsce? Co ten pobyt dał Panu osobiscie?
- Najbardziej jestem dumny z programów, które będą trwały także po moim wyjeździe, takich jak współpraca polskich i amerykańskich parków narodowych , która owocuje lepszym dbaniem o środowisko i piękno krajobrazu, tak aby zachować je dla następnych pokoleń, aby też mogli tym pięknem się cieszyć. Dużą satysfakcję czuję z programów wymiany, gdy widzę, kiedy młodzi Polacy wyjeżdżają do USA, a młodzi Amerykanie przyjeżdżają do Polski. To oni stają się najlepszymi ambasadorami naszych wzajemnych stosunków. Cieszę się z owocnie od lat funkcjonujacego Programu Fulbrighta, w którym biorą udział Polacy i Amerykanie nawiązując przyjaźnie i bliskie ludzkie więzi. To oni podsycają ogień przyjaźni, żeby przekazać go kolejnym pokoleniom.
- Jak czuje się w Krakowie Pana rodzina?
- W Krakowie moja rodzina czuje się jak u siebie, żona ma wspaniałych przyjaciół, którzy pozostaną jej bliscy nawet po powrocie do USA , dzieci są zachwycone życiem tutaj. Wszyscy razem zanurzyliśmy się w polską kulturę do tego stopnia, że ze smakiem jemy obwarzanki na śniadanie, a dzieci z różnych okazji ubierają się w krakowskie stroje. Dzień wyjazdu z Polski będzie dla nas naprawdę smutny, ale wiem, że bedziemy tu wielokrotnie powracać.
Z córką na pokazie lotniczym w Krakowie
- Co udało się Panu zwiedzić? Jakie części kraju najbardziej się Panu podobają?
- Na pewno Zakopane, uwielbiam być wśród górali i smakować tamtejszą kuchnię. Jestem zawsze pod wrażeniem tatrzańskich krajobrazów. Mieszkam jednak w Krakowie i tu czuję się wspaniale. To miasto jest moim drugim domem, ale też podoba mi się Wrocław, dokąd bardzo często jeżdżę. Lubię także Opole, gdzie mam swoją ulubioną restaurację i Katowice, które tak dynamicznie się rozwijają, stając się też kulturalnym ośrodkiem z salami koncertowymi, muzeami i tętniącą życiem spolecznością akademicką. Nie można pominąć Bieszczad, to naprawdę mój ulubiony zakątek na styku kultur o przepięknej przyrodzie i krajobrazie.
- Jakie są trzy rzeczy najsilniej definiujące – Pana zdaniem – Polskę?
- Na pewno przywiązanie do wolności i niepodległości, co jest wartością wspólną dla Polaków i Amerykanów. Kolejną rzeczą jest poziom intelektualny, który naprawdę robi wrażenie czy to, gdy rozmawiam z profesorami, czy studentami i uczniami. Zawsze uderza mnie ich ciekawość, zapał i determinacja. Dlatego oczywiste są dla mnie powody, dla których Polska wzbiła się tak wysoko w tak krótkim czasie, faktycznie w obrębie jednego pokolenia. Naturalnie też kultura, która naprawdę jest światowej klasy, ze swoją tysiącletnią historią. To niezwykłe, że Polacy są tak jej świadomi i dumni z jej osiągnięć.
- Co chciałby Pan powiedzieć 10 milionom Polaków i polskich Amerykanów w USA z okazji 100-lecia niepodległości i naszych stosunków państwowych?
- To kamień milowy w naszych stosunkach. Mamy przecież wspólnych bohaterów, od Kościuszki i Pułaskiego po Wilsona i Hoovera. Te postaci są jednakowo bliskie zarówno Polakom jak i Amerykanom. Są honorowani w czasie wielu uroczystości w obu krajach. A teraz jesteśmy uczestnikami i twórcami współczesnej historii, patrzymy w przyszłość i czekamy na nowe wspólne powody do świętowania.
Walter Braunohler urodził się i wychował w zachodniej części Stanu Michigan. Ukończył Uniwersytet Michigan w mieście Ann Arbor ze stopniem licencjata w dziedzinie nauk politycznych oraz magistra w dziedzinie polityki publicznej. Zanim rozpoczął pracę w Departamencie Stanu, pracował w Biurze Kontroli Rządu. Swoją karierę dyplomatyczą zainaugurował w 2002 roku. Pracował kolejno w placówkach dyplomatycznych w Waszyngtonie, Sudanie, Australii, Iraku oraz Tajlandii. Zna dwa obce języki: tajski oraz polski. Służbę dyplomatyczną w Krakowie rozpoczął w dniu 13 sierpnia 2015 roku. Pierwszą wizytę złożył na… Wiezy Mariackiej.
Żona konsula - Loren jest pisarką i byłym pracownikiem amerykańskiej dyplomacji. Mają troje dzieci. Syna Logan (najstarszy) oraz i dwie córki: Katelyn (pierwsza z lewej) i Ivy. Foto: Archiwum Konsulatu Generalnego USA w Krakowie
KATALOG FIRM W INTERNECIE