Prawdziwą klasę polityka poznaje się w trudnych sytuacjach, wymagających odeń szybkiej i jednoznacznej reakcji na trudne wydarzenia. Wtedy ważne są każde słowo i gest, a także ich brak.
Właśnie mieliśmy w Polsce do czynienia z takim testem stanowczości, czyli probierzem politycznej dojrzałości prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Jak zachowali się oni wobec rosyjskiej agresji na Gruzję?
Prezydent przerwał natychmiast urlop i zaczął z powodzeniem montować szeroką koalicję państw wschodniej Europy w celu udzielenia zdecydowanego poparcia Gruzji. Swoje plany ogłosił w telewizyjnym wywiadzie, używając ostrych, ale w pełni usprawiedliwionych okolicznościami słów. Premier w pierwszych godzinach kaukaskiego kryzysu ściśle i efektywnie współpracował wprawdzie z głową państwa, ale nie zdobył się na jednoznaczną deklarację, w której nazwałby po imieniu zachowanie Moskwy.
Kiedy rosyjskie samoloty i artyleria bombardowały gruzińskie miasta, Kaczyński błyskawicznie zdecydował o wyjeździe do Tbilisi, skutecznie przekonując do tego prezydentów Estonii, Litwy, Łotwy i Ukrainy. Tusk – głównie ustami ministra spraw zagranicznych – zdystansował się od tego pomysłu, niemrawo usiłując wmówić Polakom, że jest to wyjście przed europejski szereg, że nie należy zaogniać stosunków z Rosją, że trzeba raczej dyplomatycznie działać na forum UE.
Gdy prezydent RP zażyczył sobie rządowego samolotu na wylot do Gruzji, premier starał się wyperswadować mu, że ważniejsze od jego wizyty w Tbilisi jest wywożenie stamtąd polskich obywateli (tak, jakby nie można było wyczarterować w tym celu innego środka lotniczego transportu), a pilot wylądował w Azerbejdżanie, zmuszając 5 delegacji do kontynuowania dalszej podróży transportem kołowym.
Skoro Tuskowi nie udało się zatrzymać Kaczyńskiego w Warszawie, dodał mu do towarzystwa Radosława Sikorskiego, który jeszcze 12 godzin wcześniej publicznie dezawuował gruzińską misję prezydenta. Szef kancelarii premiera Sławomir Nowak nie krył natomiast w wywiadzie telewizyjnym, że głównym zadaniem ministra będzie pilnowanie, aby głowa państwa nie posunęła się zbyt daleko w antyrosyjskiej retoryce.
Podsumujmy zachowanie obu naszych polityków w ostatnich dniach:
Lech Kaczyński poleciał do Tbilisi z jednoznacznym przesłaniem, dotyczącym nie tylko sprawy gruzińskiej, ale także przestrzeżenia całego wolnego świata przed próbą odbudowania przez Rosję dawnych wpływów w zniewolonej kiedyś przez nią Europie. Nikt nie ma wątpliwości, że to on był naturalnym liderem delegacji prezydentów 5 państw. Wygłosił tam bardzo mocne, szeroko komentowane w wielu stolicach i w najważniejszych światowych mediach przemówienie, zdobył też serca miłujących wolność Gruzinów. Przed wyjazdem odebrał telefon z wyrazami poparcia dla jego misji od Georga W. Busha.Donald Tusk udowodnił, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia w polityce zagranicznej. Nie zdobył się na żadne publiczne wystąpienie, które pozostałoby w pamięci rodaków, a Europie pokazało, jakie jest zdanie polskiego rządu w tak ważnej kwestii. Za wszelką cenę usiłował natomiast pomniejszyć znaczenie misji prezydenta, dodając mu Sikorskiego w charakterze „przyzwoitki”, która nie mogła oczywiście w żaden sposób wpłynąć na to, co Kaczyński powie 100-tysięcznemu tłumowi Gruzinów. Teraz już wiemy, kto jest w Polsce mężem stanu, a kto kiepskim politykiem bez wizji, wyżywającym się wyłącznie w personalnych grach i międzypartyjnych przepychankach.
Jerzy Bukowski
Prezydent przerwał natychmiast urlop i zaczął z powodzeniem montować szeroką koalicję państw wschodniej Europy w celu udzielenia zdecydowanego poparcia Gruzji. Swoje plany ogłosił w telewizyjnym wywiadzie, używając ostrych, ale w pełni usprawiedliwionych okolicznościami słów. Premier w pierwszych godzinach kaukaskiego kryzysu ściśle i efektywnie współpracował wprawdzie z głową państwa, ale nie zdobył się na jednoznaczną deklarację, w której nazwałby po imieniu zachowanie Moskwy.
Kiedy rosyjskie samoloty i artyleria bombardowały gruzińskie miasta, Kaczyński błyskawicznie zdecydował o wyjeździe do Tbilisi, skutecznie przekonując do tego prezydentów Estonii, Litwy, Łotwy i Ukrainy. Tusk – głównie ustami ministra spraw zagranicznych – zdystansował się od tego pomysłu, niemrawo usiłując wmówić Polakom, że jest to wyjście przed europejski szereg, że nie należy zaogniać stosunków z Rosją, że trzeba raczej dyplomatycznie działać na forum UE.
Gdy prezydent RP zażyczył sobie rządowego samolotu na wylot do Gruzji, premier starał się wyperswadować mu, że ważniejsze od jego wizyty w Tbilisi jest wywożenie stamtąd polskich obywateli (tak, jakby nie można było wyczarterować w tym celu innego środka lotniczego transportu), a pilot wylądował w Azerbejdżanie, zmuszając 5 delegacji do kontynuowania dalszej podróży transportem kołowym.
Skoro Tuskowi nie udało się zatrzymać Kaczyńskiego w Warszawie, dodał mu do towarzystwa Radosława Sikorskiego, który jeszcze 12 godzin wcześniej publicznie dezawuował gruzińską misję prezydenta. Szef kancelarii premiera Sławomir Nowak nie krył natomiast w wywiadzie telewizyjnym, że głównym zadaniem ministra będzie pilnowanie, aby głowa państwa nie posunęła się zbyt daleko w antyrosyjskiej retoryce.
Podsumujmy zachowanie obu naszych polityków w ostatnich dniach:
Lech Kaczyński poleciał do Tbilisi z jednoznacznym przesłaniem, dotyczącym nie tylko sprawy gruzińskiej, ale także przestrzeżenia całego wolnego świata przed próbą odbudowania przez Rosję dawnych wpływów w zniewolonej kiedyś przez nią Europie. Nikt nie ma wątpliwości, że to on był naturalnym liderem delegacji prezydentów 5 państw. Wygłosił tam bardzo mocne, szeroko komentowane w wielu stolicach i w najważniejszych światowych mediach przemówienie, zdobył też serca miłujących wolność Gruzinów. Przed wyjazdem odebrał telefon z wyrazami poparcia dla jego misji od Georga W. Busha.Donald Tusk udowodnił, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia w polityce zagranicznej. Nie zdobył się na żadne publiczne wystąpienie, które pozostałoby w pamięci rodaków, a Europie pokazało, jakie jest zdanie polskiego rządu w tak ważnej kwestii. Za wszelką cenę usiłował natomiast pomniejszyć znaczenie misji prezydenta, dodając mu Sikorskiego w charakterze „przyzwoitki”, która nie mogła oczywiście w żaden sposób wpłynąć na to, co Kaczyński powie 100-tysięcznemu tłumowi Gruzinów. Teraz już wiemy, kto jest w Polsce mężem stanu, a kto kiepskim politykiem bez wizji, wyżywającym się wyłącznie w personalnych grach i międzypartyjnych przepychankach.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Ks. Kryża: 1000 dni tragedii ludzi na Ukrainie
Elektryk w mieście Nowy Jork Ampol Electrical Contractors, Inc. Polska firma elektryczna w pełni ubezpieczona
Medicare, Rollover IRA i Ubezpiecznia w NY, NJ, CT, PA, FL, TX, MI, CA, CO, NV, TN, NC po polsku u Natalii Zimnoch
Bilety lotnicze, wysyłka pieniędzy do Polski i podatki na Maspeth. Agencja Doma Travel & Tax Services
Polski agent nieruchomości na Florydzie oferuje domy i mieszkania na sprzedaż. Anna Mierzwiński
Polski adwokat w East Brunswick na sprawy w Polsce i w USA. Matthew Kolasa w New Jersey
Polski sklep w Toms River zaprasza na zakupy. W Gabriela's European Deli polska żywność i polskie domowe obiady
zobacz wszystkie