Na podstawie poniższej sytuacji można by nakręcić niezły fragment filmu komediowego.
Jak poinformował dziennikarzy rzecznik prasowy małopolskiej policji młodszy inspektor Sebastian Gleń, dyżurny jednego z krakowskich komisariatów tuż przed zakończeniem służby zauważył przez okno idącego chodnikiem mężczyznę łudząco podobnego do mającej przebywać w więzieniu osoby poszukiwanej listem gończym przez katowickich funkcjonariuszy. Niezwłocznie wybiegł na zewnątrz, wylegitymował go i stwierdził, że nie pomylił się
- Następnie, po kilku minutach, do dyżurnego zgłosił się 27-letni mężczyzna zaniepokojony o swojego kolegę, którego chwilę wcześniej widział, jak wchodził do tego budynku. Na wszelki wypadek również został sprawdzony, nie był jednak poszukiwany - opowiadał przedstawicielom mediów mł. insp. Gleń.
W trakcie trwania tych czynności do komisariatu wbiegł zdenerwowany 42-letni krakowianin, krzycząc od progu, że przed chwilą został pobity i okradziony przez dwóch sprawców.
- Pokrzywdzony szczegółowo opisał wygląd napastników. Podane rysopisy odpowiadały wizerunkom zatrzymanego przed momentem poszukiwanego oraz jego przyjaciela - wyjaśnił rzecznik.
Podczas przeszukania obu podejrzanych okazało się, że jeden z nich miał telefon komórkowy należący do pokrzywdzonego, a drugi jego kartę płatniczą.
Czyż nie jest to sytuacja godna kamery?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE