Polskie dzieci nie są jeszcze wprawdzie tak grube, jak spora część amerykańskich nastolatków, ale nadmierna otyłość powoli staje się coraz poważniejszym problemem także i dla nich.
W przaśnych czasach PRL uczniowie dostawali do szkoły kanapki z wędliną (bez konserwantów), z serem, dżemem bądź z marmoladą, a na dużej przerwie mogli wyskoczyć do pobliskiego sklepiku, aby kupić słone paluszki, obwarzanka, drożdżówkę lub pączka i popić takie drugie śniadanie oranżadą, w Krakowie popularnie zwaną krachlą.
Od kiedy budujemy nad Wisłą kapitalizm, w wielu szkołach pojawiły się sklepiki, oferujące dzieciom przede wszystkim ulubione przez nich chipsy, batony, czekoladę, oraz napoje typu: cola, sprite, fanta. Ponieważ są one nagminnie reklamowane w telewizji i w przeznaczonej dla nastolatków prasie, zdecydowanie wygrywają z tradycyjną bułką z szynką.
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że są to niezbyt zdrowe produkty, zwłaszcza jeśli spożywa się je systematycznie i w dużych ilościach. Nic więc dziwnego, że dietetycy i lekarze-pediatrzy coraz intensywniej zaczynają przestrzegać rodziców, aby starali się wyrabiać w swoich dzieciach zdrowe nawyki żywnościowe.
Chcąc zapobiec upodobnieniu się naszych nastolatków do amerykańskich grubasków, dyrekcje niektórych szkół stawiają warunki dzierżawcom działających na ich terenie sklepików. Trudno jest jednak skutecznie walczyć z prawami wolnego rynku i z przemożnymi wpływami reklamowymi. Jeżeli ulubionych chipsów i fanty nie będzie można kupić w szkole, to spragniony ich uczeń zawsze znajdzie czas na wyskoczenie do najbliższego sklepu, gdzie nabędzie je w dowolnym wyborze i ilości.
Z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że już co czwarty krakowski uczeń ma kłopot z otyłością. Dlatego właśnie radny z tego miasta, Bartłomiej Garda z Platformy Obywatelskiej, przygotował projekt uchwały, ograniczającej ich dostęp do niezdrowego jedzenia. Gdyby lokalny samorząd podzielił jego zdanie, ze szkolnych sklepików zniknęłyby mało pożywne, a za to wysokokaloryczne produkty. Zamiast nich pojawiłyby się serki, jogurty z muesli, soki owocowe i warzywne, maślanka, kefir, kanapki z chudą wędliną, pieczonym mięsem, pastą rybną i jajeczną, świeże oraz suszone owoce, warzywa.
Ciekawy jestem, czy w Radzie Miasta Krakowa rozpęta się na ten temat polityczna dyskusja, czy też dojdzie raczej do rzeczowego consensusu dla dobra i zdrowia dzieci.
Jerzy Bukowski
Od kiedy budujemy nad Wisłą kapitalizm, w wielu szkołach pojawiły się sklepiki, oferujące dzieciom przede wszystkim ulubione przez nich chipsy, batony, czekoladę, oraz napoje typu: cola, sprite, fanta. Ponieważ są one nagminnie reklamowane w telewizji i w przeznaczonej dla nastolatków prasie, zdecydowanie wygrywają z tradycyjną bułką z szynką.
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że są to niezbyt zdrowe produkty, zwłaszcza jeśli spożywa się je systematycznie i w dużych ilościach. Nic więc dziwnego, że dietetycy i lekarze-pediatrzy coraz intensywniej zaczynają przestrzegać rodziców, aby starali się wyrabiać w swoich dzieciach zdrowe nawyki żywnościowe.
Chcąc zapobiec upodobnieniu się naszych nastolatków do amerykańskich grubasków, dyrekcje niektórych szkół stawiają warunki dzierżawcom działających na ich terenie sklepików. Trudno jest jednak skutecznie walczyć z prawami wolnego rynku i z przemożnymi wpływami reklamowymi. Jeżeli ulubionych chipsów i fanty nie będzie można kupić w szkole, to spragniony ich uczeń zawsze znajdzie czas na wyskoczenie do najbliższego sklepu, gdzie nabędzie je w dowolnym wyborze i ilości.
Z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że już co czwarty krakowski uczeń ma kłopot z otyłością. Dlatego właśnie radny z tego miasta, Bartłomiej Garda z Platformy Obywatelskiej, przygotował projekt uchwały, ograniczającej ich dostęp do niezdrowego jedzenia. Gdyby lokalny samorząd podzielił jego zdanie, ze szkolnych sklepików zniknęłyby mało pożywne, a za to wysokokaloryczne produkty. Zamiast nich pojawiłyby się serki, jogurty z muesli, soki owocowe i warzywne, maślanka, kefir, kanapki z chudą wędliną, pieczonym mięsem, pastą rybną i jajeczną, świeże oraz suszone owoce, warzywa.
Ciekawy jestem, czy w Radzie Miasta Krakowa rozpęta się na ten temat polityczna dyskusja, czy też dojdzie raczej do rzeczowego consensusu dla dobra i zdrowia dzieci.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Otwieranie i zamykanie firm, księgowość i rozliczenia podatkowe w Clifton, NJ u Grace Nehrebecki
Adwokat w East Brunswick, NJ. Sprawy rodzinne, kryminalne i biznesowe prowadzi Ted Sliwinski
Polski lekarz leczy choroby wewnętrzne na Greenpoincie i w Yonkers. Danuta Kurstein, MD oferuje 10% zniżki na badania imigracyjne
Nowa praca? Przed zmianą pracy poznaj przepisy aby uniknąć kosztownych pułapek. Elzbieta Baumgartner
"Antiqua et nova": wskazówki dotyczące etycznego rozwoju sztucznej inteligencji
Papież przypomina o Polakach, ofiarach niemieckich obozów
Podłogi, drewniane i z winylu, w Nowym Jorku. Bezpłatna wycena. Polski stolarz JS Wood Flooring
zobacz wszystkie