W \"Przygodach dobrego wojaka Szwejka\" Jarosława Haszka tytułowy bohater, podchwytliwie zapytany przez podejrzewającego go o szpiegostwo na rzecz Rosjan żandarma, czy potrafiłby sfotografować dworzec kolejowy (czyli obiekt zmilitaryzowany w czasie wojny), dobrodusznie odpowiada, że to bardzo proste zadanie, ponieważ dworzec się nie rusza.
Istotnie, wystarczy mieć odpowiednie narzędzia i rozkład jazdy pociągów, aby w ciągu parunastu minut obciąć spory kawałek trakcji, wykorzystując okres pustki na torach. Jedyne ryzyko wiąże się z nie ujętymi w rozkładzie pociągami towarowymi i z możliwością ulegnięcia porażeniu prądem o mocy 3 tysięcy Voltów. No ale kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje.
Ostatnio złodzieje trakcji kolejowej pojawili się na wyjątkowo ważnej dla przewozów kolejowych trasie Wrocław - Katowice. Nie potrzebowali zbyt wiele czasu, żeby wzbogacić się o prawie 800 metrów znakomicie wycenianych w punktach skupu metali kolorowych przewodów. Nic złego im się nie przytrafiło, a przywracanie komunikacji trwało ponad pół dnia, co zmusiło regionalne dyrekcje Polskich Kolei Państwowych do zorganizowania na ten czas zastępczej komunikacji autobusowej.
Klęli pasażerowie, denerwowali się kolejarze, wściekali policjanci. Dobre samopoczucie zachowali tylko złodzieje, którzy bez większych problemów - i to mnie zawsze najbardziej zdumiewa, kiedy dowiaduję się o takich wydarzeniach - spieniężą teraz swój łup, chociaż każdy przyjmujący ten rodzaj surowca wtórnego właściciel skupu powinien natychmiast nabrać podejrzeń co do źródła jego pochodzenia i dyskretnie powiadomić policję o swoich podejrzeniach.
Ciekawy jestem, jak długo będzie jeszcze trwać ten chocholi taniec niemożności nad torami. Nikt nie poczuwa się bowiem do odpowiedzialności za znikanie trakcji, nikomu nie przychodzi do głowy opracowanie kompleksowego planu ścigania złodziei. Czy już wkrótce rozzuchwaleni swą bezkarnością zaczną oni zanosić do punktów skupu również szyny i podkłady kolejowe?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE