Generał Wojciech Jaruzelski nie po raz pierwszy prezentuje się w mediach jako \"mąż opatrznościowy\". Ostatnio uczynił to dla \"Rossijskiej Gaziety\", której powiedział, że może dziś chodzić z podniesioną głową, ponieważ jego ekipie udało się bez rozlewu krwi dotrzeć do punktu, w którym były możliwe przemiany.
Tradycyjnie wyraził ubolewanie za wszystko, co zrobił źle on sam i jemu podległe struktury. Zaznaczył jednak, że o niektórych rzeczach w Polsce nie mógł wiedzieć, a tym samym mieć na nie wpływu.
Podkreślił też, iż nie broni siebie, tylko całego pokolenia Polaków, "którzy służyli Polsce takiej, jaka była". Przyznał, że nie raz podejmował trudne decyzje, ale były one jego zdaniem "absolutnie konieczne".
Nie obyło się również bez zwyczajowej już w jego wydaniu krytyki obecnych elit politycznych. Zawarł ją w słowach:
"Przyznaję, że przez wiele lat po wojnie trwaliśmy przy czarno-białej wizji rzeczywistości. My, którzy przybyliśmy ze Wschodu, byliśmy dobrzy, a wartość tych, którzy walczyli o Polskę na Zachodzie, była mniejsza. Teraz wszystko się odwróciło. To źle. Nie tylko dla nas, tych, którzy budowali nową Polskę po wojnie. To źle dla przyszłych pokoleń."
Nie omieszkał też odnieść się do procesów, w których zasiada ostatnio na ławie oskarżonych mówiąc, że szanuje organy sądowe i ich wyroki, ale dla niego ważniejsze są opinie i deklaracje związku weteranów oraz wielu innych organizacji, które na spotkaniach i w listach wyrażają dla niego poparcie.
Za główny grzech dzisiejszej Polski uznał zaś to, że historia stanowi narzędzie w walce politycznej, podczas gdy nie powinna ona zależeć od polityki, podlegać politycznej koniunkturze, ani stanowić narzędzia w walce politycznej.
Reasumując swoją obszerną wypowiedź dla "Rossijskiej Gaziety" powiedział, że udało mu się "służąc Polsce - takiej, jaką ona rzeczywiście była w rzeczywiście istniejącym świecie, a nie w abstrakcji, na księżycu - zrobić coś pożytecznego, szczególnie dla sił zbrojnych i bezpieczeństwa kraju".
To stara śpiewka gen. Jaruzelskiego, na którą wciąż nabierają się jednak ci, którzy albo świadomie chcą się nabrać, albo nie znając najnowszej historii Polski, Europy i świata, przyjmują ją za jedynie słuszną wykładnię minionych lat.
Wedle tej wersji stan wojenny jawi się niemal jako dobrodziejstwo dla Polski, bo jego naturalnym zwieńczeniem stała się pokojowa transformacja, zapoczątkowana rozmowami Okrągłego Stołu, a komunistyczni generałowie, odpowiedzialni za krwawe wydarzenia 1956, 1970 i 1981 roku występują w niej jako współarchitekci nowego ładu politycznego.
Nie dziwię się, że takie opowiastki naiwnie "kupują" rosyjscy czytelnicy wywiadów gen. Jaruzelskiego. Od Polaków należałoby jednak wymagać choćby elementarnej znajomości dokumentów, które systematycznie ujawniają w ostatnich latach nie tylko rodzimi historycy.
Wyłania się z nich zaś zgoła inna, bo prawdziwa ocena działalności tych polityków i generałów, którzy od czasów II wojny światowej trwale związali swoje losy z komunizmem, przelewali krew swych rodaków i ludności innych państw obozu demokracji ludowej, a potem nagle zaczęli udawać, że są patriotami.
Niestety, w tej maskaradzie skutecznie pomagali im – i nadal to czynią - całkiem liczni przedstawiciele dawnej opozycji. Właśnie dlatego mamy dzisiaj w niepodległej Rzeczypospolitej taką sytuację, jaką mamy a generałowie Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak oraz inni mogą bezkarnie i bezczelnie mówić to, co mówią, śmiejąc się Polakom w twarz.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE