Profesor Jan Hartman tak napisał na swoim blogu w tekście pod tytułem „Podziękowania dla samobójcy” o człowieku, który podpalił się w czwartek po południu pod warszawskim Pałacem Kultury i Nauki:
Jeśli ten człowiek umrze, nasz niemrawa i nierówna walka z reżimem PiS będzie miała nowy symbol i nowego bohatera. Stanie się odtąd poważniejsza - bo w polityce powaga jest następstwem czyjejś śmierci. I za to - niezależnie od tego, czy samobójca przeżyje, czy nie - chciałbym mu już dziś z uszanowaniem podziękować.
Przecieram oczy ze zdumienia, że takie słowa mógł napisać filozof specjalizujący się w zagadnieniach etycznych. Pomijam już niestosowność porównania desperata spod PKiN do Ryszarda Siwca, chociaż dla zdeklarowanych wrogów Prawa i Sprawiedliwości obecne rządy są zapewne gorsze od komunistycznego reżimu PRL. Oburza mnie - a sądzę, że nie jestem w tym odosobniony - wyraźne oczekiwanie prof. Hartmana, aby ten człowiek umarł, bo wtedy będzie można wziąć go na sztandar walki z PiS.
Często mawia się, że o ile ornitolog nie musi umieć fruwać, aby dobrze opisywać życie ptaków, a drogowskaz bynajmniej nie podąża we wskazywanym przezeń kierunku, o tyle moralista (specjalista od etyki) winien zaświadczać swoje poglądy własnym przykładem, ponieważ inaczej jest niewiarygodny. Wiemy to od czasów Sokratesa.
Skoro prof. Hartmanowi tak bardzo marzy się ofiara śmiertelna jako symbol walki z PiS, to może powinien osobiście dać dobry przykład, poświęcając swoje życie dla sprawy, którą uważa za ważniejszą od jednostkowej egzystencji.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE