Nie dostosował prędkości do warunków jazdy. Oba pojazdy, mercedes i fiat ducato, były sprawne. Również organizm sprawcy wypadku, jak wynika z obdukcji, nie odmówił posłuszeństwa. Zawiodły – jak wiele razy przedtem – rozeznanie sytuacji, zawyżona samoocena, brak respektu dla potrzeb innych. Nawierzchnia był mokra, prawdopodobnie wyprzedzał na trzeciego...
Śledczy (i media) chronią prywatność oraz zeznania pasażerki Mercedesa, która raczej dobrze wie, co się działo tuż przed wypadkiem: czy prowadzący rozmawiał przez telefon, czy wyprzedzał, jak szybko jechał? Gospodarze śledztwa, zapowiadając kilkumiesięczne dochodzenie w sprawie banalnego wypadku drogowego, zachowują się tak jak B.L. na schodach. Zapominają chyba, że nawet raport z drażliwej katastrofy lotniczej w Mirosławcu został opublikowany w niespełna trzy miesiące.
B.L., powszechnie znany jako Bronisław Geremek, miał duży wpływ na dzieje Polski w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Historyk-mediewista, członek PZPR (od 1950 do 1968), na Uniwersytecie Warszawskim był partyjnym aktywistą. W latach 60. wykładowca Sorbony i dyrektor paryskiego Centrum Kultury Polskiej. Pobyt na zachodzie zaowocował kontaktami, które niewątpliwie przyczyniły się jego do błyskotliwej kariery po 1989 roku.
„Otoczak” i kunktator, w lapidarnych formułach, które przechodziły często do języka potocznego (por. fakt prasowy), nie wykraczał poza mądrość etapu. Ale nietrafnych, zachowawczych ocen i diagnoz nigdy Geremkowi nie wypominano publicznie, może właśnie ze względu na jego kulturalny sposób bycia.
Jego chwalcy podkreślają teraz, że to on w marcu 1999 złożył w imieniu polskiego rządu (był akuratnie szefem MSZ) dokumenty ratyfikacyjne, związane z naszym przystąpieniem do NATO. Ale ci sami bardzo krzywią się na przypomnienie, że niespełna dekadę wcześniej Geremek był przeciwny wycofaniu z Polski stacjonujących w naszym kraju wojsk sowieckich.
Jako przewodniczący komisji konstytucyjnej w Sejmie kontraktowym Bronisław Geremek opóźniał prace nad przygotowaniem nowej ustawy zasadniczej, ów brak pośpiechu zręcznie motywując nieodległą już dwusetną rocznicą Konstytucji 3 Maja. Rezultat? Nie udało się przygotować sensownego projektu ani na rocznicę (1991), ani później, gdyż - jak ujmują rzecz teoretycy - minął tzw. moment konstytucyjny, czyli czas dogodny dla gruntownej przebudowy państwa i jego naczelnych organów.
W 1997 - gdy przeszła w referendum konstytucja mazowiecko-kwaśniewska, wprowadzająca m.in. paraliżującą dwuwładzę i spory kompetencyjne między rządem a prezydentem, co obserwujemy z troską oraz rosnącym zniecierpliwieniem podczas okresów tzw. kohabitacji – było już zbyt późno na społeczne przyzwolenie dla istotnych i bardzo potrzebnych zmian ustrojowych. Nie wolno zapominać także o tej „zasłudze” profesora Geremka.
Piszę te słowa w dzień po pogrzebie, podczas którego A.S. zapluł się antylustracyjnie nad grobem „drogiego Bronka”. Warto zatem pamiętać, że eurodeputowany Geremek nie tylko skontestował przed rokiem krajowe prawo lustracyjne, ale zaledwie przed dwoma miesiącami był sprężyną akcji ratunkowej dla Lecha Wałęsy (patrz: „Lista Bolka”). To właściwie umacnia mnie w przekonaniu, że dla uzyskania rzetelnej wiedzy o zawartości pustej teczki B.L. (i wielu jego politycznych przyjaciół) warto nawiązać dobrosąsiedzkie stosunki z Federacją Rosyjską. Nie wolno nam przecież dopuścić do tego, aby symboliczna przestrzeń polskiego panteonu została zabudowana fałszywymi bohaterami.
Jeden z zachodnich apologetów Bronisława Geremka oświadczył, że w jego osobie Polska straciła wybitnego Polaka, a Europa – wybitnego Europejczyka. Pytanie tylko, kogo straciły Azja i Loża.
Waldemar Żyszkiewicz
KATALOG FIRM W INTERNECIE