Różne bywają formy promocji. Często wykorzystuje się w nich twórczo i oryginalnie elementy historii oraz tradycji danego miejsca. Trzeba jednak uważać, aby nie przebrać miary dobrego smaku w sferze promocji i nie narazić się na krytykę, niekiedy nawet bardzo ostrą.
Byli więźniowie obozu są oburzeni, ich opinię podzielają też władze samorządowe Oświęcimia. Prezydent miasta zwrócił już uwagę przewoźnikowi, że Oświęcimia nie wolno utożsamiać wyłącznie z obozem śmierci, a poza tym na terenie Polski nie obowiązuje język niemiecki.
Dyrekcja oświęcimskiego PKS nie chce zabierać głosu na ten drażliwy temat, a specjaliści od public relations są podzieleni w ocenach. Jedni uważają, że jest to dobry zabieg marketingowy, zwłaszcza że niemal wszyscy turyści, przybywajacy do Oświęcimia zmierzają do upamiętniającego były obóz muzeum i określenie "Auschwitz" jest dla nich bardziej czytelne, drudzy podzielają rozżalenie dawnych więźniów i władz miasta.
Gdyby na tablicach kierunkowych tylko tych autobusów, których punktem docelowym jest wejście do muzeum, widniał napis: "Muzeum Auschwitz" (ewentualnie: "Auschwitz-Birkenau - Muzeum"), nie byłoby żadnego problemu. Może wspólnymi siłami kombatantów i samorządowców uda się nakłonić miejscowego przewoźnika do takiej właśnie zmiany napisów i przywrócenia Oświęcimiowi jego prawidłowej nazwy w ojczystym języku?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE