KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   09:41:25 AM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Ludobójstwo czy holokaust?

18 lipca, 2008

Na marginesie zorganizowanych w Warszawie 11 lipca przez środowiska kresowe uroczystości z okazji 65. rocznicy rzezi wołyńskiej, powrócił spór o to, czy popełnione wówczas i później przez ukraińskich nacjonalistów zbrodnie na Polakach można nazwać holokaustem, ewentualnie ludobójstwem.

Kresowiacy, którzy przeżyli tragedię Wołynia, Podola i innych ziem wschodnich II Rzeczypospolitej nie mają najmniejszych wątpliwości, że są to adekwatne określenia, ponieważ nasi rodacy ginęli z rąk banderowców tylko za to, że byli Polakami, podobnie jak Niemcy planowo mordowali Żydów tylko za to, że byli Żydami.   

Dlatego też organizatorzy warszawskich uroczystości rocznicowych byli mocno zawiedzeni, że w odczytanym w ich w trakcie przesłaniu od Prezydenta Rzeczypospolitej nie znalazło sie słowo "ludobójstwo", zastąpione eufemistycznym sformułowaniem: "tragedia Wołynia i Kresów Południowo-Wschodnich". Szczególnie oburzył ich ten fragment:    

"Przed 65 laty zniszczona została wieloetniczna społeczność Wołynia, tworzona przez sześć wieków wspólnej obecności. Śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy Polaków - mężczyzn i kobiet, dzieci i starców. Na zawsze zniknął z powierzchni ziemi wszelki ślad po tysiącu polskich wsi, spalono i zburzono kościoły i cmentarze, zniszczono polskie instytucje życia społecznego i kulturalnego. Ci, którzy zdołali się uratować, zostali ograbieni z dorobku życia swojego i wielu pokoleń przodków.    

Tragedia Wołynia była przełomowym momentem zagłady polskich Kresów - unicestwienia w wyniku II wojny światowej tej części naszej narodowej historii i tradycji. Po dziś dzień stanowi ona jednak bezcenny element polskiej tożsamości i duchowego dziedzictwa, w polskich sercach trwa bowiem nadal pamięć. Dzięki tym, którzy ocaleli, i ich potomkom, dzięki wysiłkom organizacji Kresowian pomimo upływu czasu oraz przemilczania tego rozdziału naszych dziejów Polacy wciąż pamiętają o rozmiarach tragedii, której 65 lat temu doświadczył polski Wołyń. Tragedii, którą trudno zrozumieć, z którą nie można się pogodzić, o której nie można zapomnieć."     - Czy Wołyń nawiedziła w lipcu 1943 roku jakaś klęska żywiołowa: powódź albo trzęsięnie ziemi? Jak to możliwe, że Pan Prezydent nie potrafi, czy też nie chce wprost powiedzieć, kto nas mordował, unicestwiał grabił, i zmuszał do porzucenia rodzinnych stron? Czy zostaliśmy może przehandlowani za Euro 2012, czy też za korzystne kontakty gospodarcze z Ukrainą? - pytali rozżaleni kresowiacy.    

Przeciwko używaniu określenia "holokaust" na popełnione przez Ukraińską Powstańczą Armię ludobójstwo na Polakach zaprotestował natomiast metropolita lubelski, ksiądz arcybiskup profesor Józef Życiński w wypowiedzi dla Katolickiej Agencji Informacyjnej:    

"Ono ubliża zarówno Żydom jak i Ukraińcom, którzy mogą się czuć dotknięci. Żydzi - dlatego, że słowo holokaust wiąże się z ich tragedią i dramatem. Oni jako jedyny naród skazani byli na zagładę za sam fakt bycia Żydami, więc nie można cierpień innych narodów stawiać na tym samym poziomie, operując słowem holokaust jako synonimem tragedii."    

Polemikę z nim podjął ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, wywodząc że cele, jakie stawiała sobie Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów - której zbrojnym ramieniem była UPA - w stosunku do Polaków niczym nie różniły się od zamiarów, powziętych wobec Żydów przez III Rzeszę Niemiecką.    

Duchowny przypomniał, że Polska uznała ludobójstwo Ormian w Turcji, oraz "Wielki głód" za ludobójstwo sowieckiej władzy na Ukraińcach i dlatego dziwi się, że nie chce uznać użyć identycznego określenia wobec tego, co robiła UPA z Polakami. Jego zdaniem rząd RP wychodzi z błędnego założenia, że jeśli będziemy popierać ukraińskich nacjonalistów, to utrzymamy dobre kontakty z Ukrainą. To nie jest zaś dobre założenie, ponieważ politycy nie mogą bać się publicznego wypowiedzenia prawdy o swoim narodzie, nawet jeśli jest ona trudna i może nie podobać się władzom państwa, z którym chce się mieć przyjacielskie stosunki.
   
Odchodząc od kwestii terminologicznych trzeba odnotować, że kresowiacy poczuli się bardzo dotknięci nieobjęciem ich uroczystości honorowym patronatem przez Prezydenta RP, a także jego nieobecnością podczas rocznicowych ceremonii.
   
Jerzy Bukowski