Czego to człowiek nie wyprawia po pijanemu! Można by o tym pisać równie długo jak smacznie. Ważne jest jednak także to, jak zachowuje się, kiedy już wytrzeźwieje i zorientuje się, co nawywijał. Bywa, że rusza go sumienie i postanawia naprawić krzywdy, które wyrządził, gdy „urwał mu się film”.
Tak właśnie postąpili dwaj pracownicy kawiarni na Rynku Głównym w Krakowie, którzy najpierw okradli w stanie poalkoholowej nieświadomości swojego byłego pracodawcę, ale później oprzytomnieli i oddali cały łup.
„- Funkcjonariusze ustalili, że włamywacze sforsowali podwójne drzwi do kawiarni i ukradli różne alkohole, kawy, herbaty, wyroby mięsne, pieniądze i… żelazko” - powiedział „Dziennikowi Polskiemu” Dariusz Łach z biura prasowego małopolskiej policji.
Jakież było zdziwienie właściciela okradzionej kawiarni, kiedy tego samego dnia wieczorem do jego lokalu przyszedł taksówkarz i przyniósł tekturowe pudełko.
„Powiedział obsłudze, że ktoś, kto zamówił kurs, poprosił go o przekazanie pakunku. Kierowca nie wiedział, co jest w środku. Pracownicy lokalu mocno się zdziwili, gdy po otwarciu pudełka zobaczyli znajdującą się w nim kartkę z napisem: <przepraszamy - oddajemy wszystko>. W środku były skradzione rzeczy” - czytamy w gazecie.
Policjanci szybko wytypowali i zatrzymali sprawców, którzy natychmiast przyznali się do winy wyjaśniając, że feralnej nocy wracali z imprezy i byli bardzo pijani.
„W pewnym momencie, gdy przechodzili przez Rynek Główny, wpadł im do głowy pomysł włamania się do byłego miejsca pracy. Wyważyli drzwi do lokalu, a ze środka zabrali wszystko, co wpadło im w ręce. Następnie pojechali do mieszkania jednego z nich w krakowskim Podgórzu. Kiedy jednak wytrzeźwieli, przyszło opamiętanie i postanowili wszystko oddać” - napisał „Dziennik Polski”.
Grozi im kara pozbawienia wolności do 10 lat, ale sąd z pewnością potraktuje jako okoliczność łagodzącą to, że od razu i w całości oddali „fanty”.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE