Polska żyje dziś smutną wiadomością. Zmarł Janusz Głowacki, wybitny pisarz przez całe lata związany z Nowym Jorkiem. Poinformowała o tym jego małżonka pieśniarka Olena Leonienko.
Kliknij aby posłuchać wykonania pozycji z jej repertuaru:
13 września skończyłby 79 lat...
Pochodził z Poznania, ale młodość spędził w Warszawie. Tu studiował historię, ale szybko przeniósł się na kierunek aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Stamtąd został jednak usunięty "za brak zdolności i cynizm". Ostatecznie w 1961 roku ukończył polonistykę na UW.
Zadebiutował prozą w 1960 roku w "Almanachu Młodych". Od 1964 roku publikował w "Kulturze" swoje stałe felietony i opowiadania. Zdobył rozgłos jako współautor scenariusz znakomitego filmu Marka Piwowskiego "Rejs", ironicznej krytyki systemu polskiego realsocjalizmu. Wytworzył niepowtarzalny styl opisu PRL-owskich elit, świata artystycznego, ale także półświatka. Obficie korzystał z mowy potocznej i wulgaryzmów. Bulwersował.
Stan wojenny 1981 roku zastał go w Londynie, dokąd udał się na premierę swojej sztuki "Kopciuch". Stąd trafił do Nowego Jorku, miasta które uczynił swoim domem na wiele lat. Tu napisał dramaty "Polowanie na karaluchy", "Antygona w Nowym Jorku" i "Czwarta siostra" oraz książki: "Ostatni cieć" (2001), "Z głowy" (2004), "Jak być kochanym" (2005), "Good night Dżerzi" (2010).
"Antygona w Nowym Jorku" uważana jest za pocycję numer jeden w dorobku pisarza.
Pięć lat temu powrócił do Warszawy. Od razu stał się ważną postacią życia artystycznego. Napisał scenariusz filmu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie i książkę "Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie dla Andrzeja Wajdy" (2013).
W książce tej Głowacki gorzko pisze o swoich rodakach:
Bo coś takiego jest nad Wisłą, że bardzo lubimy kogoś podrzucać do góry, a potem upuścić i wdeptać w ziemię, ale po ludzku, tak żeby włosy wystawały (...) Bo ogólnie jesteśmy narodem łagodnym, szlachetnym i dobrodusznym. I to nie jest nawet nasza zasługa. Po prostu taką naturę otrzymaliśmy od Boga. Najlepszy dowód, że powiesiliśmy tylko dwóch biskupów, zamordowaliśmy tylko jednego prezydenta i spaliliśmy tylko jedną stodołę pełną ludzi. Mogą nam wiele zarzucić, ale jesteśmy wyrozumiali jak mało kto. W naszym kraju można okraść, ukraść, zdradzić, oszukać, ostatecznie zamordować i jakoś tam zrozumiemy i wybaczymy (...) Tylko jednego wybaczyć nie możemy. Sukcesu.
Był laureatem prestiżowych nagród literackich, m.in. American Theatre Critics Association Award, John. S. Guggenheim Award, Hollywood Drama-Logue Critics Award i National Endowment for the Arts. W 2005 otrzymał Nagrodę Ministra Kultury w dziedzinie literatury, a w 2011 r. został laureatem Nagrody Literackiej m.st. Warszawy - otrzymał nagrodę główną w kategorii "Warszawski twórca". Wybitne zasługi w pracy twórczej i działalności artystycznej, za osiągnięcia w promowaniu polskiej kultury uhonorowane zostały w 2014 roku Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wszędzie, gdzie trafiał, Głowacki stawał się postacią niezwykle popularną i od razu rozpoznawalną. Dzięki otwartości i łatwości nawiązywania kontaktu był duszą towarzystwa i bohaterem niezliczonych anegdot. Odszedł za wcześnie, tak jak to się często zdarza naprawdę wielkim indywidualnościom.
Wspomnijmy „Głowę” oglądając fragmenty „Rejsu”:
ARTYKUŁ SPONSOROWANY
W sprawie najbardziej aktualnych informacji prosimy kontaktować się bezpośrednio z firmą.Zdjęcia zawarte w artykule służą jedynie jako ilustracja artykułu.
KATALOG FIRM W INTERNECIE