U nas ciągle dyskutuje się nad tym, czy komunistyczni zbrodniarze powinni być sądzeni, a w razie wydania wyroków skazujących osadzani w więzieniach. Przeciwnicy takich rozliczeń powołują się na wzniosłe ideały humanitaryzmu, potrzebę okazywania wyrozumiałości wobec osób starszych i schorowanych, chrześcijańską zasadę bezwarunkowego przebaczania bliźnim.
Takich rozterek nie przeżywający nasi zachodni sąsiedzi konsekwentnie ścigający i skazujący oprawców z czasów III Rzeszy Niemieckiej bez względu na ich wiek i stan zdrowia.
Oto najnowszy dowód: skazany przez Sąd Krajowy w Lueneburgu w Dolnej Saksonii na cztery lata pozbawienia wolności jako winny pomocnictwa w zamordowaniu co najmniej 300 tysięcy osób były strażnik z niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenu 96-letni Oskar Groening ma odbyć orzeczoną karę więzienia - poinformowała Polska Agencja Prasowa.
- Odrzuciliśmy wniosek obrony o odsunięcie kary - oświadczyła cytowana przez PAP rzeczniczka prokuratury w Hanowerze Kathrin Soefker.
„Ten były ochotnik Waffen-SS przyznał się, że liczył znajdowane w bagażach więźniów pieniądze i przekazywał je dalej. Wyrok jest prawomocny” - czytamy w depeszy PAP.
- Biegły lekarz uznał Groeninga za zasadniczo zdolnego do odbywania kary - stwierdziła Soefker.
„Warunkiem jest jednak zapewnienie mu w więzieniu odpowiedniej opieki medycznej i pielęgnacyjnej. Obrońca skazanego zadeklarował zamiar zaskarżenia tej opinii przed sądem w Lueneburgu. Gdyby opowiedział się on za wyegzekwowaniem kary, pozostawałaby jeszcze możliwość odwołania. Adwokat zaznaczył, że jego klient nie nadaje się do umieszczenia w więzieniu, a biegły lekarz fizycznie go nie zbadał” - napisała PAP.
Niemcy nie mają wątpliwości, że kto uczestniczył w zbrodni ludobójstwa dokonywanej przez III Rzeszę, powinien za to odpowiedzieć sądownie, nawet jeżeli nie da się ustalić jego indywidualnej winy, chociaż w 1969 roku zachodnioniemiecki Trybunał Federalny orzekł, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach musi być udowodnienie takiej winy oskarżonego, co - ze względu na brak świadków zbrodni - było w większości przypadków niemożliwe.
„Przełomowe znaczenie dla ścigania sprawców tej kategorii przestępstw miało skazanie na pięć lat więzienia Johna Demjaniuka, strażnika w obozie w Sobiborze. Sąd w Monachium uznał go w 2011 roku za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, pomimo braku dowodów na popełnienie konkretnych czynów. Skazanie Demjaniuka stworzyło nową sytuację prawną, umożliwiającą podjęcie kroków prawnych przeciwko wszystkim osobom, które uczestniczyły w działaniu obozów zagłady, niezależnie od tego, czy nadzorowały działanie komór gazowych, czy też były zatrudnione w obozowej kuchni” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Może Polska powinna wziąć dobry przykład z Niemiec?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE