\"Oczywiście, Tusk jest wielki. Tak, bardzo wielki człowiek, bez wątpienia. I Schetyna, nie trzeba zapominać o Schetynie. Schetyna wejdzie do historii jako wielki reformator, ja w to wierzę. (...) Nawet taki Leszek Miller czy Józef Oleksy też dla mnie są wielcy, bo czegoś chcieli\".
Żona nieobecnego od kilku miesięcy w polityce Jana Marii Rokity wiele razy udowodniła już, że jest kompletnie nieodpowiedzialną osobą, z upodobaniem wygłaszającą sprzeczne ze sobą sądy (niekiedy w trakcie jednego wystąpienia) i zupełnie nie zdającą sobie sprawy z tego, że regularnie wystawia się w ten sposób na pośmiewisko, kompromitując przy okazji własną partię.
Dziennikarze doskonale o tym wiedzą i dlatego chętnie zapraszają ją do swoich programów w radiu i w telewizji. O ile wywiad w prasie można bowiem jeszcze poprawić w trakcie autoryzacji, o tyle słowa wypowiedziane przed mikrofonem bezpowrotnie ulatują w eter i zaczynają żyć własnym życiem. Każdy poważny i znający specyfikę mediów elektronicznych polityk bierze to pod uwagę, starając się panować nad swoim językiem, nie dać się sprowokować i nie ulegać emocjom, prowadzącym zazwyczaj do dramatycznych konsekwencji.
Każdy, czy raczej prawie każdy, ale na pewno nie Nelly Rokita. Ona zawsze gwarantuje atrakcje, przyprawiając o ból głowy swoich partyjnych kolegów i koleżanki. Nie ma się więc co dziwić, że w PiS systematycznie narasta niezadowolenie z jej publicznych występów i coraz częściej są one przez nich dezawuowane. Na razie milczy jeszcze Jarosław Kaczyński, ale coraz ostrzej wypowiadają się politycy z czołówki tego ugrupowania.
Jej przepełniony nieokiełznaną miłością do wrogów PiS występ w Radiu Tok FM pryncypialnie skrytykowali na łamach "Dziennika" Joanna Szczypińska i Paweł Poncyliusz. Oto ich oceny: "Trudno komentować takie słowa, trudno powiedzieć, o co pani poseł chodzi, dlaczego wypowiada tego rodzaju bzdury. (...) Pani Rokita musi mieć gorączkę, na pewno ma słabszy dzień i bardzo źle się czuje" (Szczypińska). "Ona kompletnie nie rozumie chyba, gdzie jest i kogo reprezentuje. Powinna sobie uświadomić, z jakiej jest partii" (Poncyliusz).
Być może prezes PiS powinien wreszcie wezwać Nelly Rokitę "na dywanik" i postawić jej ulitmatum w sprawie dalszych medialnych występów, ośmieszających całe ugrupowanie, najlepiej zakazując ich. Uwzględniwszy jednak charakter nadmiernie barwnej i soczystej w swych opiniach posłanki, tak reprymenda nie przyniesie wielkich rezultatów, a jej relacja z dyscyplinującego spotkania będzie kolejnym radiowo-telewizyjnym przebojem.
Tacy politycy najlepiej czują się poza partyjnymi szeregami. Dla PiS byłoby chyba lepiej, gdyby za cenę utraty jednego głosu w parlamencie raz na zawsze pozbył się sporego kłopotu.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE