Od kilku tygodni trwa w Polsce swoista rywalizacja pod hasłem: kto bardziej dołoży autorom i recenzentom książki \"SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii\", wspierającym ich historykom, publicystom oraz politykom, a także prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej, pod którego egidą zostało napisane i wydane to dzieło?
Finał tej rywalizacji jeszcze zapewne daleko przed nami, ale nie tylko według mnie na czoło wysunął się ostatnio Jerzy Borowczak, współorganizator strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku, który tak oto scharakteryzował na antenie Radia RMF prezesa IPN, profesora Janusza Kurtykę:
"Widać po jego twarzy, że jest w nim taka nienawiść; te chodzące mu zęby i te psie oczy, to widać, że jest to człowiek nienawistny, nie przebija z niego dobroć, tak jak przebijała z pana Kieresa, czy z pana Przewoźnika."
Brawo, panie Jerzy! Cóż za talent, cóż za zdolność wyrażenia w niezwykle zwięzłej formie tego, co panu gra w duszy. A jaka przy tym zdolność obserwacji i dobierania trafnych porównań. Sam cymes!
Borowczak bezdyskusyjnie dzierży palmę pierwszeństwa w konkursie i trudno będzie przebić tę złotą myśl nawet znakomitym intelektualistom, wytrawnym szydercom, popularnym ironistom. Nie wiem, czy nie należy poprosić naszej noblistki, Wisławy Szymborskiej, aby włączyła się do szlachetnej rywalizacji i napisanie wiersza podobnego do dedykowanej w czerwcu 1992 roku premierowi Janowi Olszewskiemu i jego rządowi "Nienawiści".
Obawiam się bowiem, że nie wystarczą subtelne frazy Bronisława Geremka, sarkastyczne felietony Jerzego Pilcha, a nawet odwołujące się do historii Francji eseje Adama Michnika, aby pozostawić Borowczaka w pobitym polu.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE