Wielu Polaków jest zgorszonych wydarzeniami, jakie mają już od dawna miejsce w Sejmie, a których nasilenie nastąpiło w ostatnich, niezwykle gorących dniach procedowania nad zaproponowanymi przez posłów Prawa i Sprawiedliwości poważnymi zmianami w ustroju sądów.
Rodakom nie podoba się, kiedy wybrańcy narodu obrzucają się epitetami, przerywają sobie nawzajem, nie słuchają prowadzącego obrady marszałka, skandują obraźliwe hasła, rytmicznie uderzają w pulpity, blokują mównicę, a nawet poszturchują się i odpychają. Uważają bowiem, że takie zachowania nie przystoją politykom, w których chcą widzieć elitę narodu, a z tym pojęciem kojarzy im się grzeczność, łagodność, skłonność do ustępstw, gotowość do wybaczania.
Jestem całkiem przeciwnego zdania. Przypominam, że słowo parlamentum znaczyło pierwotnie tyle, co sklep z gadaniną i dlatego nawet najbardziej ostre potyczki słowne w tej świątyni demokracji nie powinny nikogo specjalnie zdumiewać, ani razić. Polityk to nie profesor uniwersytetu, od którego mamy prawo oczekiwać kultury, powściągliwości i dystansu do bieżących problemów, chociaż niejeden nobliwy naukowiec zmienia się nie do poznania, kiedy zostaje uzyskuje poselski bądź senatorski mandat.
Nie ma więc żadnych powodów do niepokoju, ani obaw o upadek demokracji z powodu kilku ostrych słów lub wymownych gestów. Lepiej przecież, aby polityczne awantury rozgrywały się właśnie w Sejmie, a nie na ulicach miast. Jeśli według któregoś z parlamentarzystów jego przeciwnik z innego klubu przekroczył zaś granice chamstwa, zawsze może to zgłosić do Komisji Etyki Poselskiej, a w skrajnych przypadkach powiadomić prokuraturę.
Politycy zachowują się niekiedy bardzo, ale to bardzo sugestywnie podczas debat plenarnych i dyskusji w komisjach, bo mają one służyć właśnie wyrazistemu formułowaniu stanowisk. Dyskusje parlamentarne to nie seminaria naukowe, trudno byłoby więc oczekiwać od ich uczestników, że będą - zgodnie z zaleceniami Sokratesa - uczciwie, obiektywnie, racjonalnie, merytorycznie szukać prawdy.
Na pocieszenie można dodać, że w innych parlamentach jest znacznie gorzej, co możemy niekiedy oglądać w telewizji. Na ulicy Wiejskiej nie odnotowaliśmy zaś jeszcze ani bójek, ani nawet oblewania się wodą.
Utyskiwanie z powodu podniesionych głosów czy dosadnych wyrazów padających na sali obrad polskiego Sejmu świadczy o niezrozumieniu przez wielu rodaków elementarnych zasad funkcjonowania demokracji parlamentarnej.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE