KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 21 listopada, 2024   I   10:13:13 PM EST   I   Janusza, Marii, Reginy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Niszczenie autorytetu nauki

27 czerwca, 2008

Szczerze współczuję profesorowi Andrzejowi Zybertowiczowi – historykowi z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jako jedyny ujawniony do tej pory recenzent mającej wkrótce trafić na rynek wydawniczy książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka o związkach Lecha Wałęsy z peerelowską Służbą Bezpieczeństwa, jest on zmuszony wysłuchiwać licznych impertynencji i obelg zarówno od głównego bohatera tej publikacji, jak również wielu bezgranicznie wierzących w jego całkowitą niewinność polityków, dziennikarzy, publicystów.

Ten wybitny uczony, wysokiej klasy specjalista od służb specjalnych, odsądzany jest od czci i wiary za to, że broni kompetencji autorów książki. O ile pod ich adresem padają takie epitety, jak „młode gnoje z IPN”, czy „ludzie uprawiający działalność naukawą” (w stosowaniu tego określenia lubuje się Jacek Żakowski), o tyle prof. Zybertowicz słyszy o sobie, że jest „profesorkiem”, „człowiekiem o małym móżdżku”, „osobnikiem ziejącym nienawiścią do Wałesy”, „zakompleksionym nieudacznikiem”.
   
A wszystko to dlatego, że uznał solidne dzieło naukowe Cenckiewicza i Gontarczyka za napisane zgodnie z wymogami warsztatu historyka przez ludzi umiejących poruszać się po archiwach i wyciągać logiczne wnioski z tej kwerendy. Toruński uczony bezskutecznie stara się sprowadzić dyskusje na ściśle naukowe tory, bardziej lub mniej wymownie zwracając uwagę swoim rozmówcom, że: po pierwsze – nie znają książki, o której się tak chętnie wypowiadają, po drugie – nie są zawodowymi historykami, a więc nie potrafią właściwie ocenić przedmiotu swojej krytyki.
   
Nic to jednak nie pomaga, a co gorsze, nikogo to tak naprawdę nie interesuje. Uczestnicy dyskusji z góry podzielili się na orędowników i wrogów Wałęsy. Ci pierwsi nie kryją nawet, że niespecjalnie obchodzi ich prawda o nim, bo jest on wielkim Polakiem, bohaterem narodowym, zwycięzcą w trudnej rozgrywce z komunistami i już. Kto ośmieli się podważać te racje, nie zasługuje na poważne traktowanie i należy go czym prędzej usunąć z salonowego towarzystwa, które wszystko wie najlepiej i arbitralnie wydaje wyroki w każdej sprawie.
   
Prof. Zybertowicz świadomie naraził się temu niezwykle wpływowemu i trzęsącemu większością krajowych mediów środowisku. Kiedy patrzyłem, z jaką niechęcią (by nie powiedzieć: obrzydzeniem) patrzył na niego Tomasz Lis w swoim ostatnim programie telewizyjnym i jak okrutnie obrażał go występujący razem z nim Wałęsa, zrobiło mi się przykro. Niszczenie autorytetu naukowca zawsze jest bowiem bolesne i przynosi opłakane skutki w przyszłości.

Ci, którzy się do tego przyczyniają, ponoszą odpowiedzialność za obniżenie rangi polskiej nauki. Skoro opinia publiczna widzi, że można bezkarnie znęcać się nad znakomitym historykiem o wielkim dorobku, który niczym sobie na takie poniżanie nie zasłużył, to znaczy że wolno w podobny sposób odbierać wiarygodność każdemu człowiekowi nauki, starającemu się rzetelnie wykonywać swój zawód.

Jerzy Bukowski