KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Środa, 27 listopada, 2024   I   07:29:48 AM EST   I   Franciszka, Kseni, Maksymiliana
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Nie odnaleziono skrzyni katyńskiej z pamiątkami z tzw. Archiwum Robla

30 kwietnia, 2017

Analiza badań georadarem przeprowadzona we wrześniu zeszłego roku na podwórku kamienicy mieszczącej krakowską siedzibę Polskiego Czerwonego Krzyża nie wykryła żadnych obiektów, które mogłyby być skrzynią z pamiątkami ofiar zbrodni katyńskiej - poinformowali na konferencji prasowej przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej oraz Akademii Górniczo-Hutniczej.

Poszukiwanie pamiątek katyńskich jest jednym z działań podejmowanych w ramach dużego śledztwa dotyczącego zbrodni katyńskiej, prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.

Śledczy nie zdecydowali jeszcze, czy będą prowadzone dalsze badania w tym miejscu wskazanym przez nieżyjącego już profesora z AGH Jana Sentka.

Chodzi o skrzynię z pamiątkami po ofiarach zbrodni katyńskiej, pochodzących z tzw. Archiwum Robla.

„To dokumenty i przedmioty odnalezione w 1943 r. w trakcie ekshumacji ofiar zbrodni katyńskiej prowadzonej w Katyniu przez władze niemieckie i Komisję Techniczną Polskiego Czerwonego Krzyża. Rzeczy w około 11 skrzyniach przewieziono do Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki w Krakowie (obecnie Instytut Ekspertyz Sądowych), gdzie ich konserwacją i opracowaniem zajął się zespół pod kierunkiem dr. Jana Zygmunta Robla. Niemcy zorganizowali ich publiczną ekspozycję w budynku przy ulicy Grzegórzeckiej, a w 1944 r. zdecydowali się przewieźć rzeczy do Drezna. Jeszcze w Krakowie mogło dojść do ukrycia części artefaktów przez pracowników PCK oraz żołnierzy AK. Transport do Drezna miał ulec zniszczeniu na stacji kolejowej w niewielkiej miejscowości nieopodal tego miasta, prawdopodobnie podczas bombardowań lub w wyniku umyślnego spalenia przez Niemców” – napisała PAP.

W trakcie jesiennych prac został przebadany teren całego podwórka i dostępne fragmenty podłoża w tymczasowym budynku. Nie przebadano studni, bo nie było takiej możliwości.

Zdaniem prokuratora Marka Klimczaka z pionu śledczego Warszawskiego Oddziału IPN obecnie dominującą wersją jest ta, która pochodzi z raportu Specjalnej Komisji Śledczej Kongresu Stanów Zjednoczonych do Zbadania Zbrodni Katyńskiej (tzw. komisji Maddena), że „skrzyń po prostu nie ma”.

Nagranie relacji prof. Sentka dostarczył Instytutowi członek Instytutu Katyńskiego Adam Macedoński.

„Prof. Sentek mówi na nagraniu, że dowiedział się od swojego teścia płk. Trzebińskiego, który uczestniczył w przyjęciu artefaktów katyńskich w Krakowie, iż część z nich została zapakowana do drewnianej skrzyni wybitej blachą i zakopana przez dozorcę gdzieś na podwórzu siedziby PCK przy ul. Studenckiej w Krakowie. Według tej relacji skrzynia miała mieć kształt sześcianu o wymiarach boków ok 60-70 cm” - czytamy w depeszy PAP.

- Osoba samego prof. Sentka jest wiarygodna, okoliczności w jakich posiadł wiadomości teoretycznie są możliwe, ale czy są prawdziwe niestety nie udzielę odpowiedzi na to pytanie. Kraków jest miastem szczególnym, gdzie sprawa zbrodni katyńskiej i jej okoliczności urastają do rangi różnych legend. Jak przypomniał, IPN weryfikował już relację o odbiciu skrzyń katyńskich przez oddział Armii Krajowej i ukryciu ich w miejscowości Kocmyrzów pod Krakowem - powiedział na konferencji prokurator Klimczak (wszystkie cytaty za PAP).

„Dr Jerzy Ziętek z AGH, który przeprowadził badania georadarem, zwrócił uwagę, że nie przyniosły one żadnych rezultatów, ale były prowadzone w bardzo niekorzystnych warunkach: podłoże stanowią iły, tłumiące i rozpraszające fale, przykryte grubą, ponad metrową warstwą gruzu, co powoduje, że są małe szanse na błyskotliwy wynik. Jak wskazał, georadar nie wykrył także rur kanalizacyjnych i wodociągowych, które według planów tam przebiegają” - napisała PAP.

- Stosowaliśmy pomiar takiej anteny, żeby teoretyczny zasięg był nawet do 4 metrów i nie znaleźliśmy miejsca, o którym z czystym sumieniem możemy powiedzieć: tu zaczniemy kopać, na pewno coś tu jest. Zastosowaliśmy według mnie właściwą antenę, właściwe parametry pomiarowe, właściwe przetwarzanie; nie widać, trudno - dodał

Zdaniem Klimczaka niewykrycie przez georadar biegnących pod ziemią rur wskazuje, że „te badania nie do końca były miarodajne”.
- Rozważymy też piwnice, ale w relacji nie ma o nich mowy, a wykopanie takich dużych otworów mogłoby się wiązać z naruszeniem struktury budynku i byłoby trudne do wykonania przez starszego człowieka w ciągu jednej nocy. Jeżeli będą dostateczne wskazania geologiczne i istnieją metody, które zweryfikują dotychczasowe badania i dadzą chociaż cień szansy na odnalezienie, wtedy myślę, że będziemy rozważać przeprowadzenie badań archeologicznych i rozstrzygnięcie tego w sposób jednoznaczny - zapowiedział.
 


Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News