Sprawa Misiewicza służyła zawsze A. Macierewiczowi do umacniania swojej pozycji politycznej w PiS. W tej sprawie nigdy nie chodziło o Misiewicza, ale o przywództwo w partii, która od wyborów na jesieni 2016 roku rozpoczęła budowę IV Rzeczpospolitej.
Lekceważąc J. Kaczyńskiego, który publicznie kilkakrotnie domagał się usunięcia pana Misiewicza - pokazuje, że ambicją szefa MON jest przejęcie faktycznej władzy w PiS - zostawiając symboliczne królowanie dla prezesa partii. Dla A. Macierewicza to on najradykalniejszy przeciwnik III Rzeczpospolitej i „okrągłego stołu” jest naturalnym przywódcą Niepodległego Państwa Polskiego, którego budowę rozpoczęto po wyborach w 2016 roku. To on, a nie J. Kaczyński jest symbolem walki ze zdrajcami Polski. Dlaczego?
Dlatego, że tylko jego środowisko polityczne związane z miesięcznikiem „Głos” odmówiło udziału w obradach „okrągłego stołu” i poprzedzających porozumienie rozmowach w Magdalence, traktując od początku rozmowy i porozumienie między częścią opozycji demokratycznej i komunistami jako zdradę (niewybaczalną) interesów narodowych Polski. Czy trzeba przypominać, że L. Kaczyński brał czynny udział w rozmowach w Magdalence i że J. Kaczyński aprobował postępowanie brata? Powtórzmy: J. Kaczyński wraz ze śp. L. Kaczyńskim bierze udział w przygotowywaniu Okrągłego Stołu, aprobuje jego wyniki i filozofie działania (skrajnie antydemokratyczną), natomiast A. Macierewicz - jako jedyny znany działacz opozycji demokratycznej - głosi od początku, że Okrągły Stół jest zdradą narodową elity „solidarnościowej”, nie bierze w nim udziału.
Otóż większość elektoratu prawicowego myśli dzisiaj tak jak myślał A. Macierewicz w 1989 r. Z perspektywy A. Macierewicza bracia Kaczyńscy nie są zdrajcami - ale ze zdrajcami współpracowali. Obecność A. Macierewicza w rządzie uniemożliwia jakiekolwiek cofnięcie się obozu rządzącego z dzieła zniszczenia III Rzeczpospolitej. Każdy kompromis np. w sprawie TK czy KRS zostałby przez A. Macierewicza okrzyknięty jako zdrada. A. Macierewicz wpycha PiS w pułapkę radykalizmu co doskonale rozumie premier B. Szydło.
Lekceważenie z jaką Antoni Macierewicz w ciągu kilku ostatnich miesięcy traktował Prezydenta RP, doprowadziło do destrukcji symbolicznej Konstytucji III Rzeczpospolitej w której czarno na białym jest napiasane, że zwierzchnikiem sił zbrojnych jest prezydent. Upokarzając prezydenta A. Dudy, A. Macierewicz delegitymizuje Konstytucję III Rzeczpospolitej, która według niego została narzucona Narodowi Polskiemu przez sojusz komunistów z „lewicą laicką” i katolicką spod znaku Michnika i Mazowieckiego. Dla A. Macierewicza ci ludzie byli i są nadal synonimem zdrady a nie patriotyzmu.
To nie J. Kaczyński jest bohaterem listy agentów ujawnionej za czasów rządu premiera Olszewskiego, tylko A. Macierewicz, który samotnie - co niejednokrotnie podkreśla - wyruszył na śmiertelny bój z całym postkomunistycznym układem. To on jest bohaterem. To on jest symbolem i przywódcą Niepodległego Państwa Polskiego. Tak myśli i tak uważa A. Macierewicz.
Hierarchia zasług dla ostatecznego wyzwolenia Polski z łap komunistów i „katolewicy” (Michnik, Mazowiecki) między A. Macierewiczem i J. Kaczyńskim jest nieporównywalna. Zasługi J. Kaczyńskiego w porównaniu z zasługami A. Macierewicza są zerowe. J. Kaczyński w porównaniu z A. Macierewiczem jest nikim i co ważniejsze wie o tym doskonale. Dlaczego w takim razie od pięciu lat prezes PiS uparcie umacnia swój elektorat w przekonaniu, że A. Macierewicz jest Wodzem Niepodległej Polski? Dlaczego od pamiętnego wywiadu dla „Gazety Polskiej” z grudnia 2012 prezes PiS chce się kreować na bohatera opozycji demokratycznej w PRL, jeżeli z tego wywiadu, dla każdego sympatyka PiS, wynika jasno, że bohaterem nie był on tylko A. Macierewicz, który w dodatku był przełożonym - w tym czasie - J. Kaczyńskiego?
Przypomnijmy, że A. Macierewicz nie tylko powołał do życia Komitet Obrony Robotników, wymyślił nazwę, która unieważniała legitymizację ideologiczną PZPR, ale także zdecydował o jej kształcie organizacyjnym. W ruchach społecznych - idei lansowanej przez Kuronia - władzę absolutną zdobywali przywódcy albo świetnie zorganizowane mafie polityczne, w instytucjach władzę absolutną sprawowały procedury, które kontrolowały pod względem formalnym i finansowym jej funkcjonowanie. Gdy - w błyskawicznym skrócie, z lotu ptaku - spojrzymy na historię naszych walk narodowo wyzwoleńczych, to zauważymy, że każde powstanie, każdy opór polskiego narodu wobec okupanta czy rozbiorcy konkretyzował się w powołaniu do życia instytucji Państwa Polskiego - tak było w czasie Powstania Styczniowego, tak było podczas okupacji i podczas Powstania Warszawskiego. W tym dążeniu polskich bojowników o niepodległość kraju do tworzenia instytucji odzwierciedla się w naturalny i spontaniczny sposób demokratyczna tradycja historii Polski. Zabrzmi to heretycko, ale według mnie KOR, instytucja jawna, działającą ściśle według ustalonych procedur był pierwszym zalążkiem - „ziarnkiem gorczycy” - niepodległego Państwa Polskiego. Na tym właśnie polegała radykalna opozycja pomiędzy demokratyczno-instytucjonalnym programem A. Macierewicza i rewolucyjno-samorządowym programem J. Kuronia.
Z wywiadu, który prezes PiS opublikował w „Gazecie Polskiej” wynika jednoznacznie, że naturalnym przywódcą prawicy powinien być założyciel KOR. Każde uwypuklanie działalności prezesa PiS w opozycji demokratycznej, w KOR działało na jego niekorzyść. Obojętnie jak oceniamy działalność braci Kaczyńskich w opozycji demokratycznej w PRL - to ich działalność w porównaniu z A. Macierewiczem się po prostu nie liczy.
Bohaterem Niepodległego Państwa Polskiego jest A. Macierewicz.
Piotr Piętak
e-korupcja.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE