Od kilku tygodni najbardziej popularna telewizji komercyjna w Polsce, czyli TVN, emituje fabularyzowany serial dokumentalny pt. \"Szpieg\", którego bohaterem jest generał Marian Zacharski - jeden z najzdolniejszych oficerów wywiadu PRL, wsławiony w latach 70. i 80. ubiegłego wieku wykradzeniem wielu tajemnic z zakresu najnowocześniejszych technologii militarnych Stanów Zjednoczonych.
"Szpieg" ma wszelkie dane stać się repertuarowym przebojem TVN, a jego twórcy mogą spodziewać się deszczu nagród w corocznym prestiżowym plebiscycie środowiska dziennikarskiego, organizowanym przez branżowy miesięcznik "Press". Wartki tok narracji, zmieniające się jak w kalejdoskopie miasta, państwa i kontynenty, ciekawi rozmówcy, niebanalne wstawki fabularyzujące, a przede wszystkim spowijająca serial atmosfera sensacji są gwarancją sukcesu. Już wiadomo, że serial ma ogromną frekwencję i to we wszystkich grupach wiekowych.
Wielu telewidzów zadaje sobie pytanie: czy Zacharski mówi prawdę, zwierzając się Rymanowskiemu? Odpowiedź jest prosta: z pewnością dozuje ją w pełni kontrolowany przez siebie sposób. Wiele lat uczono go przecież zdobywać zaufanie rozmówców i kłamać przed nimi w niezwykle wiarygodny sposób. To, czego się oni odeń dowiadywali, zawsze było tylko elementem gry prowadzonej przez wytrawnego oficera wywiadu, zaprawionego w technikach manipulacyjnych, dzięki którym to on wyciągał od nich potrzebne mu informacje, chociaż im mogło się wydawać, że było zgoła inaczej.
Rymanowski oczywiście zdaje sobie sprawę, iż Zacharski również i jego prowadzi po wyznaczonej przez siebie linii i nie wiadomo, ile z posiadanej wiedzy ujawnia, ile zafałszowuje, ile kamufluje, a ile pozostawia w sferze domysłów. Wprawdzie ciągle podkreśla, że jest już emerytem, ale czy ludzie o jego profesji i w dodatku tak wysoko cenieni zarówno przez swoich przełożónych jak i przez wrogów kiedykolwiek definitywnie odchodzą z zawodu?
Nie to budzi jednak moje wątpliwości, kiedy oglądam kolejne odcinki "Szpiega". Niepokoi mnie, że Rymanowski jest wyraźnie zafascyowany swoim rozmówcą. Nic dziwnego, skoro udało mu się w ogóle namówić Zacharskiego na serię spotkań przed kamerą, ogarnęła go zrozumiała euforia, mimo że jest uznanym profesjonalistą w swoim fachu, czyli umie panować nad emocjami. Rymanowski patrzy na Zacharskiego z uzasadnionym podziwem i z widocznym respektem, bo też był on prawdziwym asem komunistycznego wywiadu wojskowego. Stara się skupiać głównie na jego osiągnięciach, ale nie zapomina też, dla kogo pracował jego rozmówca. Co pewien czas zadaje mu więc pytanie, czy wiedział o tym, że pozyskane przezeń informacje trafiają do Moskwy i czy zdawał sobie sprawę, że jego działalność stanowiła istotny element podtrzymywania potęgi sowieckiego imperium, pozwalając mu skutecznie rywalizować z Zachodem, czyli głównie z USA. I za każdym razem otrzymuje standardową odpowiedź, że Zacharski przekazywał zdobyte przez siebie informacje wyłącznie do Warszawy, bo nie miał innych mocodawców.
Nie sądzę, aby tak doświadczony dziennikarz, jakim jest bez wątpienia Rymanowski, brał te wyjaśnienia za dobrą monetę. Daje temu zresztą wyraz w swoich wypowiedziach i w serialu, i w wywiadach dla mediów na temat kulisów powstawania "Szpiega". Cóż może jednak zrobić poza zderzeniem ich z wypowiedziami specjalistów, którzy śmieją się z takiej wersji dla naiwnych, lansowanej z zawodową sugestywnością przez Zacharskiego?
Kto chociaż trochę zna dzieje Europy w XX wieku, ten pokiwa z politowaniem głową nad słowami superszpiega. Wielu młodych telewidzów odbiera jednak serial TVN bez historycznego kontekstu. Dla nich liczy się wyłącznie sensacyjnie przedstawiona technika pracy Zacharskiego, który budzi podziw jako najwyższej klasy zawodowiec, znakomicie umiejący wyprowadzić w pole swoich przeciwników.
Zacharski był asem wywiadu. Tego nikt nie neguje. Ale gra tajnych służb ma zawsze konkretne tło. Tak jak pułkownik Ryszard Kukliński walczył w podobny sposób w słusznej sprawie, stając po stronie dobra, tak generał Zacharski wybrał lojalność wobec imperium zła. I o tym również trzeba pamiętać, oglądając "Szpiega".
A swoją drogą, to bardzo ciekawe, że o Kuklińskim żadna telewizja nie nakręciła jeszcze filmu ani serialu, a godzinny reportaż z jego wizyty w Polsce w 1998 roku, w którym udzielił obszernego wywiadu na temat motywacji swojej współpracy z Amerykanami, jak został postawiony na półce w archiwum TVP tuż po nakręceniu i zmontowaniu, tak nadal na niej stoi. Ze służącego obcej racji stanu Zacharskiego robi się zaś wielkiego bohatera, swoistego antyKuklińskiego. Może właśnie o to jednak chodzi, aby zatrzeć całkiem przecież wyraźne moralne granice między ich postawami ideowymi?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE