Za „żarty” tego typu powinno się bardzo surowo karać ich sprawców, bo inaczej mogą znaleźć równie głupich i podłych jak oni naśladowców.
Jak poinformowało Radio RMF FM, do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zadzwonił nad ranem mężczyzna twierdząc, że wraz z przyjaciółmi został przysypany przez lawinę pod Rysami.
Jego relacja brzmiała wiarygodnie, a ponieważ ostatnio w Tatrach schodzą lawiny, błyskawicznie rozpoczęto akcję: zaalarmowano będących w dyspozycji członków TOPR, przygotowywano do lotu śmigłowiec, a na wskazane przez telefonującego miejsce wyruszył ratownik dyżurny z Morskiego Oka.
„Po mniej więcej 20 minutach toprowcom udało się jeszcze raz dodzwonić do zgłaszającego, chcieli dopytać o szczegóły lokalizacji. Wtedy jednak okazało się, że mężczyzna nie potrafi ich podać, co więcej, wiele informacji mu się myli. Ratownicy nabrali podejrzeń, że to fałszywy alarm. Po kolejnych rozmowach, niemal godzinę po zgłoszeniu, mężczyzna przyznał się, że nie jest pod lawiną, a... w swoim łóżku w Raciborzu” - czytamy na stronie internetowej RMF.
Mam nadzieję, że kierownictwo Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego nie pozostawi te sprawy bez dalszego ciągu i zgłosi ją na policję, która szybko przeprowadzi odpowiednie czynności, a wtedy do akcji wkroczy prokuratura.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE