Przed paroma dniami czciliśmy w całym kraju pamięć jednego z największych bohaterów najnowszej historii Polski, ofiary stalinowskiego mordu sądowego sprzed 60 lat – rotmistrza Witolda Pileckiego Zrehabilitowany po wielu latach, został w 2006 roku odznaczony – razem z generałem Emilem Fieldorfem-„Nilem” - Orderem Orła Białego.
Osobą, która miała wątpliwości, czy Fieldorf i Pilecki zasługują na takie uhonorowanie przez wolną Polskę był Władysław Bartoszewski. Nigdy publicznie nie wytłumaczył, dlaczego zajął wówczas takie stanowisko. Na szczęście Prezydent Lech Kaczyński podjął – z mocy przysługujących mu uprawnień – decyzję o pośmiertnym odznaczeniu Orderem Orła Białego obu bohaterów.
Nie rozumiem postawy Bartoszewskiego. Czyżby uznał, że ludzie o tak wielkich zasługach dla idei, której on również poświęcił swoje życie (będąc – podobnie jak Pilecki – więźniem KL Auschwitz) są niegodni najpiękniejszego klejnotu, jakim dysponuje Rzeczpospolita? Co wpłynęło na jego negatywna opinię? Dlaczego miał wątpliwości?
Chętnie zapoznałbym się z odpowiedzią na te pytania. Może Władysław Bartoszewski zechciałby ich udzielić opinii publicznej?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE