„Ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni” – to stare przysłowie nasunęło mi się na myśl, kiedy przeczytałem w „Rzeczypospolitej”, że byli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych oraz generałowie–absolwenci sowieckich uczelni założyli stowarzyszenie Pro Milito, mające bronić godności polskiego żołnierza.
Jego zastępcami są wiceadmirał Marek Toczek, były dowódca Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych oraz generał Julian Lewiński, były dowódca Warszawskiego Okręgu Wojskowego. W Zarządzie Głównym Pro Milito zasiada też m.in. generał Marek Dukaczewski, były szef WSI, który zasłynął jako gorliwy obrońca dobrego imienia Gwardii i Armii Ludowej.
Celem stowarzyszenia ma być „upowszechnianie i obrona konstytucyjnych praw i wolności człowieka oraz swobód obywatelskich środowiska byłych wojskowych”. Jak powiedział gen. Dukaczewski „Rzeczypospolitej”, Pro Milito „ma bronić czci i godności żołnierza oraz osób, które pracowały w wojsku i są poszkodowane” oraz udzielać im pomocy prawnej.
Gen. Lewiński podkreśla z kolei, że w stowarzyszeniu prowadzone będą apolityczne dyskusje „o problemach obronności państwa, sytuacji międzynarodowej, ale także o życiu emerytów i rencistów”.
Wszystkie te deklaracje brzmią pięknie, ale mało przekonywująco. Jeśli klub dyskusyjny powołują wysocy rangą wojskowi, a znaczącą rolę mają w nim odgrywać osoby dysponujące sporą wiedzą o różnych tajemnicach z przeszłości, politycy powinni dmuchać na zimne. Nie wiadomo bowiem, co naprawdę kryje się pod szczytnymi hasłami programowymi i w jaki sposób Pro Milito chce bronić honoru poszkodowanych (przez kogo? kiedy? w związku z czym?) żołnierzy.
Głębokie zaniepokojenie budzi natomiast treść odezwy, zamieszczonej na stronie internetowej stowarzyszenia. Oto dwa jej nader wymoiwne fragmenty:
"Żołnierze - Obywatele!
Zważcie u siebie oczywiste fakty, że walczący o władzę w Kraju niedoświadczeni politycy (i politykierzy) doprowadzili do obniżenia poziomu wyszkolenia oddziałów i pododdziałów WP, nie zadbali o morale i dyscyplinę wśród żołnierzy i kadry zawodowej. Zniszczono Wywiad i Kontrwywiad wojskowy - oczy i uszy Armii. Przestępstwem i dywersją jest permenentne, bezkarne ujawnianie tajemnicy państwowej i służbowej. (...)
Armia to sztafeta żołnierskich pokoleń! Nierozważni politycy tę sztafetę przerwali, zbagatelizowali, zniszczyli - nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za wyrządzone szkody."
Nic więc dziwnego, że oburzenie planami nowej organizacji wyrazili przedstawiciele obu stron politycznej sceny w wypowiedziach, udzielonych "Naszemu Dziennikowi".
Poseł Paweł Graś z Platformy Obywatelskiej, członek sejmowej komisji do spraw służb specjalnych sformułował swoje wątpliwości, mówiąc:
"Podchodziłbym do tego stowarzyszenia bardzo ostrożnie. Nie byłby to pierwszy taki przypadek stworzenia nielegalnej struktury przy wojsku, mieliśmy do czynienia z takimi próbami w przeszłości. Moim zdaniem należy trzymać tę organizację jak najdalej od wojska."
A były minister obrony narodowej, poseł Prawa i Sprawiedliwości Aleksander Szczygło dodał:
"Lepiej, żeby ci panowie nie brali się za sprawy wojska, nie zajmowali się jego honorem, a już na pewno nie walką o niepodległość. Lepiej przysłużą się sprawie polskiej i naszej niepodległości, jeśli będą od wojska i spraw obronności jak najdalej, na przykład zajmując się prowadzeniem i pieleniem ogródka."
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE