- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
Skandal z A. Przyłębskim - kiedy prezes TK poda się do dymisji?
Piotr Piętak 04 marca, 2017
Ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski - mąż pani prezes TK - nie wyklucza, że szantażowany, pod groźbą nie wydania paszportu czy relegacji ze studiów za kolportaż pism antykomunistycznych, mógł podpisać zobowiązanie do pracy dla SB. Swoje wyjaśnienie tej afery podaje w formie przypuszczenia co jest moralnym skandalem. Zdanie: "Niewykluczone, że szantażowany na okoliczność niewydania paszportu, mogłem podpisać jakieś zobowiązanie", które wypowiada aktualny urzędnik Rzeczpospolitej Polski jest zwykłym kłamstwem. Takie wydarzenia się pamięta do końca życia.
Tym bardziej, że teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Wolfgang" dotycząca Andrzeja Przyłębskiego obejmuje lata 1979-1980. Były to lata przełomowe w historii powojennej Polski. W roku 1979 odbyła się pierwsza papieska wizyta Jana Pawła II w jego Ojczyźnie. Służby PRL szalały wtedy by zdobyć informację, w 1980 roku dochodzi do strajków na Wybrzeżu i powstania „Solidarności” i właśnie w tych latach Andrzej Przyłębski jest agentem czy też współpracuje z SB. Andrzej Przyłębski studiował na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, na tej samej uczelni studiował także Jerzy Nowacki, członek KOR i agent bezpieki.
Jak pisze Jan Józef Lipski w swojej historii Komitetu Obrony Robotników na stronie 312 podaje wiadomość:
"Komunikat KSS „KOR” nr 43 z 1 września 1980 roku przyniósł też informację: „Na własną prośbę, z przyczyn osobistych, rodzinnych i zawodowych - w lipcu 1980 przestał być członkiem KSS „KOR” Jerzy Nowacki z Poznania”.
Owe „przyczyny” to po prostu fakt wykrycia współpracy z SB. W rozmowie z Janem Józefem Lipskim „Brzozowski” został postawiony wobec alternatywy: albo zostanie ujawniony fakt jego pracy dla bezpieki albo wycofa się. Nowacki, który w 1977 roku był współzałożycielem Studenckiego Komitetu Solidarności, wycofał się i KSS "KOR". Z tego by wynikało, że Andrzej Przyłębski kolportował literaturę antykomunistyczną redagowana przez członka KOR i agenta bezpieki. A może IPN wie coś więcej na temat SB-ckie infiltracji kadry naukowej i studentów UAM? A może Andrzej Przyłębski był wciągnięty do współpracy z SB przez J. Nowackiego? Nie wiemy nic.
Andrzej Przyłębski stwierdził w swoim wyjaśnieniu, że o fakcie podpisania swojej współpracy z SB, poinformował swoją narzeczoną - aktualną prezes Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. W jaki świetle to stawia panią prezes Przyłębską? Przecież zgodziła się zostać prezesem TK, wiedząc, że jej mąż był kiedyś współpracownikiem SB?
Czy małżeństwo państwa Przyłębskich, zdaje sobie sprawę ze skutków jakie będzie miała ta afera na morale obywateli III Rzeczpospolitej, szczególnie najmłodszych?
To przecież oczywiste, że każdy kto kolportował literaturę antykomunistyczną, współpracował z KOR czy RMP, złapany przez SB podpisywał zobowiązanie o współpracy z aparatem przemocy, ponieważ bał się, że go wyrzucą ze studiów albo nie dadzą paszportu. Tak wynika z wyjaśnień Andrzeja Przyłębskiego. Wszyscy opozycjoniści to agenci SB.
Dlaczego Andrzej Przyłębski wyjaśnia powody swej zdrady i tchórzostwa, tonem lekkim, jakby się nic nie stało, jakby zdrada i tchórzostwo były czymś oczywistym i niczym się nie różniły od bohaterstwa?
Dlatego, że prokurator Piotrowicz jest bohaterem elektoratu PiS. Dlatego, że agenci są dzisiaj pożyteczni.
Piotr Piętak
e-korupcja.pl
KATALOG FIRM W INTERNECIE