- Home >
- WIADOMOŚCI >
- Polska
IPN zajmie się jeszcze raz pogromem kieleckim
Stanisław Dębicki 13 lutego, 2017
- Instytut Pamięci Narodowej z urzędu podejmie ustalenia w sprawie pogromu Żydów przy ulicy Planty w Kielcach z 4 lipca 1946 roku w związku z pojawiającymi się ostatnio informacjami na ten temat - powiedział Polskiej Agencji Prasowej naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie Waldemar Szwec.
„Przed kilkoma tygodniami do IPN wpłynął wniosek, podpisany przez przedstawicieli kilku organizacji, o wznowienie postępowania przygotowawczego dotyczącego pogromu i unieważnienie uzasadnienia umorzenia sprawy w części, która <wskazuje na antysemityzm mieszkańców Kielc jako przyczynę pogromu>” - czytamy w depeszy PAP.
- Nie może być stosowana nadal odpowiedzialność zbiorowa, która spada na mieszkańców Kielc - oceniła w rozmowie z PAP jeden z wnioskodawców pisma wiceprezes Stowarzyszenia Ruch Społeczny im. Lecha Kaczyńskiego Małgorzata Sołtysiak.
Śledztwo w tej sprawie umorzono w 2004 roku z powodu nieznalezienia podstaw do oskarżenia kogokolwiek.
Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie pogromu w Kielcach, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej i troje narodowości polskiej. 35 Żydów zostało rannych. Wg informacji, które znalazły się w postanowieniu o umorzenia śledztwa - przedstawionych na podstawie protokołów oględzin zwłok - od ran postrzałowych zginęło 11 osób, w tym dwóch Polaków. W kilku przypadkach na zwłokach ujawniono zarówno rany postrzałowe, jak i uszkodzenia powstałe przy użyciu przedmiotów o tępych krawędziach. Także u pięciu rannych osób, stwierdzono rany postrzałowe” - napisała PAP.
Jest możliwe, że w uzasadnieniu o umorzenia śledztwa znalazły się błędy faktograficzne, a pewne wątki wydarzeń w ogóle nie zostały wyjaśnione w postępowaniu.
Jak twierdzi doktor Ryszard Śmietanka-Kruszelnicki z Kieleckiego Oddziału IPN wiele dokumentów wskazuje, iż zajścia zdynamizowały się po oddaniu pierwszych strzałów w budynku. Z zeznań przesłuchanej dzień po tragedii młodej Żydówki Hanki Alpert wynika, że do tłumu na zewnątrz kamienicy strzelali żołnierze, którzy wcześniej zdjęli czapki i mundury, co zgromadzeni przed kamienicą odebrali jako strzały ze strony Żydów. Mimo że jej zeznania były w aktach śledztwa, to nie zostały uwzględnione przez prokuratorów.
Kielecki historyk wskazał, że można podjąć próbę ustalenia, jakie oddziały strzelały podkreślając, iż kwerenda archiwalna nie była wyczerpująca, a od podstaw powinny zacząć się badania nad rolą udziału pracowników z Huty „Ludwików” w drugiej fazie pogromu.
W piśmie Stowarzyszenia postawiono pytania, na które do tej pory nie ma odpowiedzi lub nie są brane pod uwagę. Zastanawia m.in. „całkowita bierność wszystkich organizacji siłowych i porządkowych polskich i sowieckich, które stacjonowały wówczas w Kielcach”, także w sąsiedztwie budynku na Plantach oraz „bezkarność osób stojących na czele tych organów” (cytaty za PAP).
Z kolei prezes upamiętniającego od wielu lat ofiary pogromu kieleckiego Stowarzyszenia im. Jana Karskiego Bogdan Białek uważa, że istnieje dużo dowodów na to, iż nastroje antysemickie utrzymywały się w tym mieście także po zakończeniu II wojny światowej, na co wskazują m.in. świadectwa ocalałych prezentowane w Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu. Przypomniał też, że są świadkowie i dowody mówiące o udziale mieszkańców Kielc w pogromie.
- Oczywiście, wyjaśnianie pogromu wyłącznie antysemityzmem jest karykaturą. Tu musiał być także udział władz. Ale z kolei wyjaśnianie tego tylko i wyłącznie udziałem władz: wojskowych, politycznych, sowieckich także jest karykaturą. Tu zaistniały dokładnie te dwa czynniki. Jeżeli są nowe dokumenty, to oczywiście należy je ujawnić, a wnioskodawcy pisma do IPN żadnego nowego dokumentu nie ujawnili - powiedział dziennikarzowi PAP.
„Zaznaczył, że jest wiele spraw związanych tragedią w Kielcach, które wymagają wyjaśnienia, a - jego zdaniem - to zadanie dla historyków. Wymienił m.in. sprawę zachowania się dowódców wojskowych (w pogromie aktywniej od milicjantów uczestniczyli żołnierze) - chodzi o określenie, na ile ich zachowania były spontanicznie, a na ile koordynowane przez przełożonych. Wyjaśnień wymagają też działania żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w której to formacji - według ostatniej publikacji dotyczącej jej historii - dochodziło do samowoli i aktów przemocy” - czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Czy Instytut Pamięci Narodowej zdoła wyjaśnić po 70 latach tę sprawę?
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE