Do tego, że jesteśmy nieustannie i coraz dokładniej obserwowani niemal na każdym kroku, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jedni przyjmują to ze zrozumieniem i doszukują się w tym procederze głównie pozytywów (bezpieczeństwo, profilaktyka), drudzy zżymają się na ograniczanie prywatności i nadmierne ingerencje w nią.
Nic dziwnego, iż wiele kontrowersji wywołało zamontowanie w świetlicy Szkoły Podstawowej im. Świętej Rodziny z Nazaretu w Krakowie urządzenia, które rejestruje obecność dziecka poprzez przyłożenie palca do czytnika. Niezadowolony z tego jeden z rodziców poskarżył się Radiu Kraków, że w ten sposób zagrożone jest bezpieczeństwo danych osobowych jego dzieci, a w dodatku polskie prawo nie zezwala na przetwarzanie w szkole odcisków linii papilarnych.
Uważa on, że jeśli w przyszłości odcisk palca stanie się pełnoprawnym podpisem - co jest wysoce prawdopodobne - to ktoś może te dane wykorzystać, ponieważ odciski daktyloskopijne są niezmienne przez całe życie.
Dyrekcja Szkoły twierdzi natomiast, że tzw. punktualnik jest w pełni bezpieczny i nie ma możliwości, by ktoś wykradł z niego jakiekolwiek dane.
- Urządzenie sczytuje fragment opuszka palca, wyłącznie część linii papilarnych, niewielki ich fragment. Wzorzec odcisku małego fragmentu zamienia na algorytm, który zostaje zatrzymany w pamięci urządzenia. Nie ma możliwości technicznej by doszło do kradzieży, bo pamięć urządzenia jest ograniczona. Po wyłączeniu z zasilania jest resetowana Nie ma możliwości wejścia w pamięć urządzenia, a dodatkowo nie jest ono podłączone do internetu - wyjaśnił krakowskiej rozgłośni dyrektor placówki ksiądz doktor Krzysztof Wilk.
Rejestrujący każde wejście i wyjście ze świetlicy - na przykład na zajęcia pozalekcyjne - punktualnik ma wyłącznie zwiększać bezpieczeństwo dzieci. Ks. dyrektor. zapewnił, że poinformował rodziców o zamontowaniu tego urządzenia i nikt nie był przeciwny, a każdy z nich może w dowolnej chwili zrezygnować z takiej formy rejestracji swojego dziecka.
Radio Kraków poprosiło o opinię prawnika, specjalistę w zakresie ochrony danych osobowych - doktora Paweł Litwińskiego. Oto co powiedział na antenie:
- Mamy obowiązujące rozporządzenie ministra edukacji z 29 sierpnia 2014 roku, które określa jaki zakres danych szkoła może zbierać. Tam nie ma słowa na temat linii papilarnych. Nie ma znaczenia czy jest to fragment czy są to całe linie papilarne. Ważne jest to, że na tej podstawie urządzenie może zidentyfikować konkretne dziecko. Jedynie zgoda rodzica, najlepiej pisemna, daje szkole zielone światło do stosowania tego urządzenia. Rodzice nie powinni się jednak obawiać. Jest to technologia wykorzystywana wewnątrz placówki i na jej potrzeby, więc nie bałbym się o bezpieczeństwo dzieci i informacji. Bardzo dobrze, że urządzenie nie jest podłączone do sieci publicznej. Gdyby było, ryzyko włamania i zabrania danych wzrosłoby.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE