„Już co najmniej cztery razy Moskwa wysłała w tym roku bezzałogowce nad Polskę. Tyle przypadków odnotowała Straż Graniczna. Drony nadlatywały z obwodu kaliningradzkiego” - napisała „Rzeczpospolita”.
Z cytowanej przez gazetę notatki Straży Granicznej wynika, że 7 lutego br. funkcjonariusze z Gołdapi „stwierdzili przelot statku powietrznego typu dron, który poruszał się wzdłuż granicy RP na wysokości ok. 150 m i na głębokość ok. 200 m, a następnie przekroczył granicę do Federacji Rosyjskiej”.
Bezzałogowce latają nad polskim terytorium nie tylko w nocy, ale także w dzień, jeden z nich zaobserwowano w odległości około kilometra od granicy. Funkcjonariusze nie chcą ujawnić, w jaki sposób je namierzyli, ale o każdym wykrytym przelocie informują odpowiednie struktury Wojska Polskiego.
„Ministerstwo Obrony oraz Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych nie odpowiedziały nam na pytania, jakie działania wówczas podejmowano. Czy np. w rejon, gdzie operował rosyjski dron skierowano śmigłowce. Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz zasłania się niejawnością tych informacji” - czytamy w „Rz”.
Eksperci, z którymi rozmawiała redakcja nie mają wątpliwości, że Rosjanie testują w ten sposób naszą czujność w powietrzu i rozpoznaną tereny przygraniczne.
„- Na przykład mogą być wykorzystywane do określania koordynatów przyszłych celów. Rosyjskie wojska coraz częściej wykorzystują chmary niewielkich aparatów latających do zbierania informacji wywiadowczych, w tym np. o obiektach inżynieryjnych, przeprawach. Obserwujemy to na Ukrainie. Wykorzystują takie urządzenia m.in. do ustalenia celów do ostrzału artyleryjskiego” - powiedział gazecie jeden z pierwszych polskich pilotów samolotów F-16, ekspert wojskowy Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego pułkownik rezerwy. Krystian Zięć.
Jego zdaniem namierzenie tak małych urządzeń lecących w ciszy, na niskiej wysokości jest niezwykle trudne, nie są w stanie tego zrobić systemy radarowe. Do zestrzelenia dronów nie mogą być wykorzystane samoloty, tylko ręczne wyrzutnie rakietowe.
„Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że Rosjanie modyfikują metody obserwacji w pobliżu granic z krajami sojuszu północnoatlantyckiego. Dotychczas wykorzystywali do tego głównie samoloty rozpoznawcze, które zbliżały się na niewielką odległość, np. do granicy Polski. W ciągu ostatnich dwóch lat, czyli od agresji Rosji na Ukrainie, NATO odnotowało kilkadziesiąt takich przypadków w pobliżu granicy z Polską i innymi krajami bałtyckimi. W każdym przypadku podrywano sojusznicze maszyny bojowe. Armia oficjalnie potwierdziła w 2014 r. jeden przypadek naruszenia przestrzeni powietrznej Polski przez rosyjski samolot wojskowy, który został przechwycony i zmuszony do opuszczenia naszych granic” - napisała „Rz”.
Porucznik Mirosława Aleksandrowicz z Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej poinformowała redakcję, że wzdłuż 200-kilometrowej granicy między Polską a obwodem kaliningradzkim zbudowano w zeszłym roku sześć wież obserwacyjnych po 35 i 50 metrów wysokości, które naszpikowano elektronicznymi urządzeniami obserwacyjnymi.
„Takie obiekty znajdują się w miejscowościach Kiekskiejmy, Żardyny, Parkoszewo, Góry, Obszarniki oraz Grzechotki.
Budowa systemu wież kosztowała 14 mln zł. W ubiegłym roku Straż Graniczna otrzymała też do monitorowania granicy cztery zestawy dronów UAV”- czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Czy to jednak wystarczy, aby zapewnić bezpieczeństwo Polsce na jej wschodniej granicy?
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE