Takiej decyzji można się było spodziewać z uwagi na rosnący z roku na rok ruch turystyczny w Tatrach. W najwyższe polskie góry wybiera się tak wiele osób, że na najbardziej popularnych szlakach dochodzi do przepychanek i awantur. W piękne, słoneczne, letnie dni trzeba np. odstać w dosyć długiej kolejce, aby wejść na Giewont, a na drodze do Morskiego Oka robią się korki, niczym na Alejach trzech Wieszczów w Krakowie w godzinach szczytu.
Dzięki tej decyzji wiadomo będzie przynajmniej, jak poruszać się po wąskich ścieżkach, aby uniknąć groźnych dla życia zderzeń. Nie ograniczy się w ten sposób liczby wchodzących na teren TPN osób (ma ona być natomiast limitowana ilością sprzedawanych codziennie biletów), ale zapewni im minimum komfortu.
Pisałem już niejeden raz w tym miejscu o upadku dawnych, dobrych obyczajów turystycznych. Coraz mniej jest w polskich górach ludzi serdecznie pozdrawiających się na szlaku, pomagających sobie w potrzebie, gotowych ustąpić z drogi. Zwiększa się za to poziom agresji, chuligaństwa i zwykłego chamstwa.
Każda próba zdyscyplinowania niesfornych ceprów zasługuje w tej sytuacji na uznanie. Nie wiem, na ile poradzą sobie z egzekwowaniem nowego przepisu strażnicy TPN, ale z pewnością będą grzecznie lecz stanowczo przypominać turystom o konieczności przestrzegania prawostronnego ruchu, zwłaszcza na szczególnie gęstych od ludzkiej ciżby szlakach.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE