Mam poważne wątpliwości, czy Muzeum Armii Krajowej mające za patrona zamordowanego przez komunistów generała Emila Fieldorfa-„Nila” powinno zawierać porozumienie o współpracy z Małopolskim Zarządem Wojewódzkim Związku Żołnierzy Wojska Polskiego grupującym w swych szeregach wielu oficerów aktywnie zwalczających w epoce PRL wartości, którym służyli aż do ofiary z życia AK-owcy i uczestnicy powojennego podziemia niepodległościowego.
Na czele całego Związku stoi jeden z głównych obrońców haniebnych dla Wojska Polskiego czasów generał dywizji w stanie spoczynku Franciszek Puchała, a w Zarządzie Głównym i Wojewódzkich można znaleźć wielu równie jak on oddanych idei komunizmu oficerów. Nic dziwnego, że Ministerstwo Obrony Narodowej wymówiło temu stowarzyszeniu umowę o współpracy.
Mocno dziwię się dyrekcji Muzeum AK, że postanowiła podpisać porozumienie z organizacją, w której z pewnością działa mnóstwo porządnych ludzi, ale kierowana jest ona przez „sieroty po PRL”, czego najlepszy dowód stanowi właśnie decyzja MON.
Gdyby współpracować z ZŻWP chciało nie istniejące już Muzeum Lenina, którego siedzibę przejęło na swoją pierwszą siedzibę w 1990 roku powstające wówczas z oddolnej inicjatywy kombatantów Muzeum Armii Krajowej, uznałbym to za naturalne i oczywiste posunięcie. Jak można jednak wikłać weteranów Polski Podziemnej w kontakty ze stowarzyszeniem, którego najstarsi członkowie bronią w ręku zwalczali „reakcyjne bandy”, a nieco młodsi pomagali w tłumieniu niepodległościowych aspiracji ideowych spadkobierców Żołnierzy Niezłomnych?
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE