Zespół do spraw nazewnictwa ulic, działający przy Komisji Kultury, Promocji i Ochrony Zabytków Rady Miasta Krakowa postanowił, że informacje o żyjących w latach 1944-1990 kandydatach na patronów ulic, placów i mostów powinny być sprawdzane w Instytucie Pamięci Narodowej. Decyzję podjęli zgodnie przedstawiciele wszystkich partii (m.in. PiS i PO), które mają swoje reprezentacje w lokalnym samorządzie; tym razem nie było między nimi żadnych sporów, nikt też nie zgłaszał wątpliwości o politycznym podłożu.
Zgodnie ze starą zasadą medyczną: lepiej zawczasu zapobiec chorobie, niż ją leczyć, kiedy już się rozwinęła w organizmie pacjenta, krakowscy radni słusznie postawili na profilaktykę. Chcą oni poprosić IPN, aby szybko i dokładnie prześwietlił każdego zgłoszonego mu przez nich kandydata na patrona ulicy, placu bądź mostu w mieście pod kątem ewentualnej współpracy z komunistyczną bezpieką.
To bardzo mądra decyzja. Byłoby bardzo dobrze, gdyby w ślady krakowskich rajców poszli radni innych gmin w Polsce. Warto też, aby zrobili remanent wśród kontrowersyjnych osób oraz organizacji, nadal patronujących nie tylko ulicom, ale także różnym instytucjom publicznym (np. szkołom) na swoim terenie, ponieważ nie może być tak, aby w niepodległej Rzeczypospolitej czcić w ten sposób komunistycznych zdrajców, zbrodniarzy i kolaborantów, których wzięła na swe sztandary PRL.
Jak długo będziemy jeszcze chodzić w wielu miastach Polski ulicami Karola Świerczewskiego, Gwardii i Armii Ludowej, jeździć przez most Zygmunta Berlinga, umawiać się na placu Hanki Sawickiej lub Związku Walki Młodych?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE