KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Czwartek, 28 listopada, 2024   I   03:04:49 AM EST   I   Jakuba, Stefana, Romy
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Czy polski "Patriot" będzie bronił polskiego nieba?

Waldemar Piasecki, Nowy Jork     08 września, 2016

Jak informowana jest opinia publiczna, do amerykańskiego producenta systemów antyrakietowych "Patriot" skierowane zostało konkretne zapytanie ofertowe na osiem zestawów tej broni. Być może właśnie wypełniana jest „ostatnia wola” konstruktora „Patriota”, którym w wielkiej mierze był… Polak, generał inżynier Zdzisław Julian Strostecki. Przyjaciel i łódzki kolega z tej samej ulicy Jana Karskiego.

Pojawienie się w Polsce „Patriotów” byłoby także puentą do prowadzonej publicznie akcji Towarzystwo Jana Karskiego, by Polska godnie uhonorowała Zdzisława Juliana Starosteckiego. Zapomnianego bohatera II wojny i wybitnego przedstawiciela polskiej grupy etnicznej w Stanach Zjednoczonych. Przypomnijmy, iż Towarzystwa zanicjowało w 2007 roku  nadanie mu stopnia generała brygady, co wymagało m.in. stosownej zmiany legislacyjnej w Sejmie RP.

Walka o szlify
Dlaczego walczono o Starosteckiego? Nie tylko dlatego, iż był bohaterem walki wojennych spadochroniarzy Kocka i Monte Casino. Także dlatego, że jako wybitny amerykański konstruktor broni, zaprojektował w dużej części słynny pocisk antyrakietowy „Patriot”. Zabiagając o tę broń polscy decydenci nie miali najwyraźniej świadomości czyim jest dziełem.


Zdzisław Julian Starostecki w swoim gabinecie. Foto: Archiwum Rodzinne Starosteckich

W Dzień Niepodległości 11 listopada 2009 roku pułkownik Zdzisław Julian Starostecki zaszczytu generalskiego wreszcie doczekał. Po raz pierwszy polskim generałem został kombatant polonijny i obywatel Stanów Zjednoczonych. Oczywiście także Polak z krwi i kości. Polski bohater ostatniej bitwy kampanii wrześniowej 1939 roku pod Kockiem, bohater spod Monte Casino w 1944 roku. Także amerykański bohater wojny w Zatoce Perskiej 1991 roku. Tyle, że tam już nie osobiście, a reprezentowany przez swoje „dziecko” pocisk przeciwrakietowy "Patriot", do którego był konstruktorem, a którego gratulował mu m.in. prezydent Bill Clinton.

Efekt batalii Towarzystwa Jana Karskiego. Polski bohater z szablą generalską i generalską rogatywką na głowie. Foto: Archiwum Towarzystwa Jana Karskiego


Zdzisław Julian Starostecki  z małżonką  tuż po wręczeniu mu insygniów generalskich... Foto: Archiwum Towarzystwa Jana Karskiego

Ilu Polaków wie, że rakietę, o którą tyleż zaciekle, co nieefektywnie walczą kolejne polskie rzady współtworzył Polak?  Dlaczego polskie media piejąc peany o tej broni nie informowały o udziale Polaka w jej powstaniu?


Szef sejmowej Komisji ds. Polaków za Granicą Marek Borowski  i Władysław Stasiak  szef kancelarii Prezydenta RP dwaj politycy, którzy ponad podziałami doprowadzili do finalizacji  generalskiej nominacji dla Zdzisława Juliana Starosteckiego. Foto: Twitter, Youtube

Kiedy w przeddzień Święta Wojska Polskiego w 2009  roku, Condoleezza Rice podpisywała w Warszawie z Radosławem Sikorskim porozumienie o elementach tarczy antyrakietowej, wzruszenie ściskało Starosteckiemu gardło.

- Wyglądało na to, że „Patriot” zacznie wreszcie bronić polskiego nieba. Po wojnie w Zatoce Perskiej „Patriot” stał się  powszechnym wyposażeniem armii amerykańskiej i został sprzedany do innych krajów, m.in. Niemiec, Holandii,
Izraela, Arabii Saudyjskiej, Japonii i Korei Południowej. Kiedy w pakiecie porozumienia znalazło się także stacjonowanie w Polsce ostatniej, najnowszej generacji pocisków, była to naprawdę wielka chwila w moim długim, dochodzącym końca życiu - mówił nam wtedy pełen nadziei Starostecki.

Droga wojenna
Urodził się w 1919 roku w Łodzi w rodzinie oficera policji. Mieszkał przy tej samej ulicy Klilińskiego, co inny polski bohater II wojny, Jan Kozielewski, późniejszy legendarny kurier Jan Karski. Starosteckiemu ojciec szykował karierę wojskową więc posłał go do szkoły kadetów. Bronił Polski do ostaniego dnia w Samodzielnej Grupie Operacyjnej „Polesie” gen. Franiciszka Kleeberga. Do niemieckiej niewoli nie poszedł. Przedostał się do Warszawy i tu szybko wstąpił natychmiast do organizującej się właśnie Służbie Zwycięstwu Polski, dowodzonej przez gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego („Karasia”).

W styczniu 1941 roku, podczas próby przedostania się na Węgry, przez opanowany przez Sowietów Lwów i Karpaty,   zostaje schwytany przez NKWD. Dostaje 8 lat syberyjskiego łagru. Tam poznaje Aleksandra Swanidze, szwagra... Józefa Stalina siedzącego za „zmowę z państwami wrogimi ZSRR” (w tym Polską). Do łagru trafi także jego żona Maria („za prowadzenie rozmów antyradzieckich”). Swanidze pójdzie pod ścianę 20 sierpnia 1941 roku, żona 3 marca 1942 roku. Swego syna z Jekatieriną Swanidze, Jakowa, którego Niemcy wezmą do niewoli, Stalin się wyrzeknie i odmówi wymiany na feldmarszałka von Paulusa. Ze Swanidze Starostecki spędzi w łagrze osiem miesięcy.

Trafi do armii generała Władysława Andersa. Tam służy w IV Warszawskiej Dywizji Pancernej. W bitwie pod Monte Casino zasłynie zdobyciem ze swymi czołgami wzgórza „Widmo”. Pod Bolonią zostanie ciężko ranny w nogę. Jedynie talentowi chirurgów zawdzięcza, że jej nie stracił. Anders uhonoruje go Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari.

Nowy dom
Po wojnie do komunistycznej Polski nie wrócił. W Anglii założył rodzinę i poszedł na studia... handlu zagranicznego. W 1952 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. W podnowojorskim Edison w stanie New Jersey, pracując jako kreślarz, zaocznie ukończył studia inżynierskie w prestiżowym Stevens Institute of Technology. Po dyplomie otrzymał pracę w Centrum Badań Obronnych Armii USA w Dover. Był to szczyt zimnej wojny i Amerykanie potrzebowali w przemyśle zbrojeniowym nie tylko dobrych inżynierów, ale także... dobrze sprawdzonych. Polak te kryteria spełniał.

Patriota antysowiecki
Zwieńczeniem jego kariery była praca w zespole konstruującym pocisk antyrakietowy „Patriot”. Starostecki opracowywał  jego głowicę ze zintegrowanym systemem radarowym. Polski konstruktor uczestniczył w projektowaniu systemu sterującego pocisku, ale też koordynował prace z ramienia Departamentu Obrony. Doprowadził konstrukcję do końca i pełnej gotowości bojowej potwierdzonej pomyślnymi testami. Okazało się jednak, że projekt „Patriota” został Amerykanom wykradziony przez wywiad PRL-u. Dokonał tego ppłk. Zdzisław Przychodzeń (choć potocznie i błędnie przypisuje się to płk. Marianowi Zacharskiemu).

Przychodzeń zwerbował w Kalifornii do współpracy małżeństwo - Rudy Schiller i Jamesa Harpera. Oboje byli zatrudnieni w firmie „Systems Controls”, która miała dostęp do planów „Patriota”. Wykradli dokumentację i przekazali polskiemu szpiegowi. Nim Amerykanie się zorientowali, dokumentacja była już w Polsce. Harpera z żoną aresztowani, osądzeni i skazani na długoletnie więzienie. Przychodzeń zdążył uciec w ostatniej chwili. Sądzono go zaocznie i też skazano. Uwagę stosownych służb amerykańskich zwrócił fakt, że na wszystkich dokumentach widnial podpis i nazwisko równie polskie, jak peerelowskiego agenta. Starano się dociec czy to tylko... przypadek. Starostecki nie wspomina tych dociekań najprzyjemniej.

W 1987 roku w poczuciu dobrze wykonanej pracy przeszedł na emeryturę. Broń znakomicie zdała egzamin podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Konstruktor stał się wtedy znany dzięki częstym występom telewizyjnym i komentowaniu poczynań pocisku.

Ponad podziałami
Apel o nominację napotykał trudności. Otóż w 2007 roku zmieniona została ustawa pozwalająca na nominacje generalskie dla kombatantów i można to robić aktualnie tylko do stopnia pułkownika. Trzeba było zmiany legislacyjnej. Ówczesny przewodniczący sejmowej komisj d/s łączności z Polakami za granicą Marek Borowski działając ręka w rekę z ministrem Władysławem Stasiakiem z Kancelarii Prezydenta RP doprowadzili do skutecznego wniesienia pod obrady Sejmu korekty ustawodawczej. Finałem był podpis prezydenta Lecha Kaczyńskiego do nominacji generalskiej.

- Dzieki wspólnemu wysiłkowi zrobiliśmy dla bohatera Polski to na co od dawna zasługiwał. Nominacja ta od dawna mu się należała. Pokazujemy tekże naszym amerykańskim partnerom, że polskie aspiracje współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi nie są jakąś naszą „fanaberią”, a dążeniem opartym na konkretnych faktach. Jednym z nich jest walny udział płk.inż. Starosteckiego w powstanie pocisku „Patriot”, powszechnie stosowanego w świecie, jako skuteczny oręż antyrakietowy, o który - notabene - Polska też zabiega - komentował poseł Borowski.

Z kolei minsiter Stasiak powiedział nam, że tak nakazywał obowiązek patriotyczny, dla którego różnice polityczne nie mają żadnego znaczenia.

Pierwszy w historii
Pierwszy w historii polonijny generał z nominacji Rzeczypospolitej mówił nam:

- Czuję się dumny i zaszczycony. Przyjmuję to wyróżnienie w imieniu wszystkich polegałych i żyjących kolegów,  kombatantów emigracji niepodległościowej, którzy po II wojnie światowej do Polski nie mogli powrócić i przez wiele lat myśleli,  że nie doczekają wolnej ojczyzny.

Syn bohatera, Andrew Starostecki uzupełniał:

- To wielka chwila dla całej rodziny. Tato już nie opuszcza domu. Czuje się bardzo słaby, przyjmuje leki pozwalające zwalczać dotkliwy ból nogi kontuzjowanej podczas wojny. Niebawem kończy 91 lat. Jedyne o czym teraz marzy, to móc włożyć na głowę czapkę generalską i zasalutować przed sztandarem pułku pancernego „Skorpion”, w który służył,  wiszącym w jego gabinecie tuż obok  wielkiego zdjęcia startującego „Patriota”.

W końcu grudnia 2009 roku, akt nominacji wraz z generalską szabla i generslska rogatywką zostały Zdzisławowi Julianowi Starosteckiemu wreczone w jego domu w Sarasocie na Florydzie.

Miasto Chełm nadało mu tytuł honorowego obywatela. W Chełmie, w szkole wojskowej rozpoczynał się bowiem jego piękna i chwalebna kariera.

Zdzisław Julian Starostecki zmarł 31 grudnia 2010 roku kończąc swój chwalebny szlak życiowy i bojowy. Być może jego marzenie by polskiego nieba broniły „Patroity” się spełni.