Wydawać by się mogło w naszej części Europy spory graniczne należą już do bezpowrotnej przeszłości, chociaż starsze pokolenia nadal nie mogą się pogodzić z utratą swojej ojcowizny na rzecz sąsiadów w wyniku pojałtańskiego porządku geopolitycznego.
Okazuje się, że nadal wybuchają jednak jeszcze waśnie o niewielkie powierzchnie. Jak poinformował portal http://kresy24.pl/ za ukraińskim Radiem Racyja, mieszkańcy bliskiego także polskim sercom Wołynia oskarżają władze białoruskie o bezprawne zajęcie skrawka ich terytorium i żądają rewizji linii demarkacyjnej.
„Spory graniczne zaczęły się wiosną, gdy zaczęło się wytyczanie białorusko-ukraińskiej granicy między Obwodami Wołyńskim i Brzeskim. Okoliczni mieszkańcy powiatu (Wołyń) twierdzą, że białoruska straż graniczna bez żadnych zezwoleń wjechała za granicę, która przebiega wzdłuż Kanału Żyrowskiego. Miarka się przebrała, gdy na ukraińskim brzegu pojawiły się białoruskie buldożery. Rozwścieczeni mieszkańcy zapowiedzieli, że spalą ciężki sprzęt” - czytamy w portalu.
Na skutek tych protestów prace demarkacyjne zostały wstrzymane, a wołyńska administracja państwowa zwróciła się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy z prośbą o natychmiastowe powołanie speckomisji, która powinna ustalić ostateczny przebieg granicy zgodnie z porozumieniem w tej materii z 12 maja 1997 roku.
Zważywszy na krewki charakter prezydenta Aleksandra Łukaszenki, może on nie zastosować się do ukraińskich postulatów.
Michał Klonowski
Polish Pages Daily News
Amerykański Portal Polaków
KATALOG FIRM W INTERNECIE