Nietypową sprawę będzie musiał rozpatrzyć Sąd Rejonowy w Zakopanem. Prokuratura skierowała do niego akt oskarżenia przeciw trójce turystów, którzy w październiku ubiegłego roku zabili niedźwiadka w Dolinie Chochołowskiej.
Oskarżyciel publiczny twierdzi, że wspólnie i w porozumieniu "pozbawili życia niedźwiedzia brunatnego, pozostającego pod ochroną gatunkową", czym "spowodowali istotną szkodę w świecie zwierzęcym". Za ten czyn grozi im kara pozbawienia lub ograniczenia wolności do dwóch lat.
Turyści twierdzą, że działali w obronie własnej, ponieważ wyglądający początkowo dosyć niegroźnie, a nawet całkiem sympatycznie miś stał się wobec nich nagle zadziwiająco agresywny. Kiedy zaatakował ich pazurami, obrzucili go kamieniami, a następnie utopili w potoku.
Zakopiańska prokuratura oraz występujący jako oskarżyciel posiłkowy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego uważają, że reakcja ludzi wobec domagającego się od nich pożywienia zwierzęcia była niewspółmierna do zagrożenia. Wystarczyło odgonić misia głośnymi okrzykami, ewentualnie uderzeniami patykiem po pysku. Nie da się natomiast usprawiedliwić rzucania w niego kamieniami, a tym bardziej mającego znamiona znęcania się nad nim topienia w wodzie.
Wedle opinii lekarskiej turyści odnieśli niewielkie rany, oni zeznali zaś na policji i w prokuraturze, że wpadli w ogromną panikę, kiedy niedźwiadek rzucił się w pogoń za nimi, wykazując coraz mniej przyjacielskie zamiary. Pracownicy TPN znaleźli jednak na miejscu zdarzenia kanapki, którymi zwierzę było wabione i karmione, co świadczy o tym, że niefrasobliwi turyści sami sprowokowali je do agresywnych poczynań wobec nich.
Sąd będzie musiał wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności tego wypadku, którego ofiarą padł jeden z 50-60 tatrzańskich niedźwiedzi (czyli ok. 2 proc. całej ich populacji). Sprawa jest precedensowa, ale powinna dać do myślenia wszystkim ludziom, którzy zbyt łatwo zapominają, że na łonie przyrody to nie oni, lecz zwierzęta są u siebie i nie należy próbować ich karmić, ani oswajać, ponieważ nigdy nie można przewidzieć ich reakcji.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że dokarmianie dzikiej zwierzyny - a zwłaszcza tatrzańskich niedźwiedzi - jest surowo zabronione, gdyż skutkuje ich szybkim uzależnieniem od człowieka i zanikiem instynktownych zachowań, co często prowadzi do tragicznych następstw. Zdemoralizowane i rozzuchwalone misie traktują bowiem każdego napotkanego na szlaku turystę jako obowiązkowego dostarczyciela darmowego pożywienia (w dodatku często szkodliwego dla ich żołądków), a jeśli go odeń nie dostają, potrafią być agresywne.
Nigdy nie wiadomo, kiedy z potulnych i miłych zwierząt przekształcą się one w prawdziwe bestie. Jedynym ratunkiem jest wówczas śmiertelny strzał z broni palnej strażnika leśnego, co spotkało kilka lat temu słynną niedźwiedzicę Magdę, buszującą ze swym potomstwem w śmietnikach przy schroniskach i czyhającą na ceprów na popularnych szlakach. Odpowiedzialnością za jej tragiczny los niewątpliwie należy obarczyć turystów, koniecznie pragnących nakarmić sympatycznego misia i nie zdających sobie sprawy z konsekwencji próby jego oswojenia.
Jerzy Bukowski
Turyści twierdzą, że działali w obronie własnej, ponieważ wyglądający początkowo dosyć niegroźnie, a nawet całkiem sympatycznie miś stał się wobec nich nagle zadziwiająco agresywny. Kiedy zaatakował ich pazurami, obrzucili go kamieniami, a następnie utopili w potoku.
Zakopiańska prokuratura oraz występujący jako oskarżyciel posiłkowy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego uważają, że reakcja ludzi wobec domagającego się od nich pożywienia zwierzęcia była niewspółmierna do zagrożenia. Wystarczyło odgonić misia głośnymi okrzykami, ewentualnie uderzeniami patykiem po pysku. Nie da się natomiast usprawiedliwić rzucania w niego kamieniami, a tym bardziej mającego znamiona znęcania się nad nim topienia w wodzie.
Wedle opinii lekarskiej turyści odnieśli niewielkie rany, oni zeznali zaś na policji i w prokuraturze, że wpadli w ogromną panikę, kiedy niedźwiadek rzucił się w pogoń za nimi, wykazując coraz mniej przyjacielskie zamiary. Pracownicy TPN znaleźli jednak na miejscu zdarzenia kanapki, którymi zwierzę było wabione i karmione, co świadczy o tym, że niefrasobliwi turyści sami sprowokowali je do agresywnych poczynań wobec nich.
Sąd będzie musiał wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności tego wypadku, którego ofiarą padł jeden z 50-60 tatrzańskich niedźwiedzi (czyli ok. 2 proc. całej ich populacji). Sprawa jest precedensowa, ale powinna dać do myślenia wszystkim ludziom, którzy zbyt łatwo zapominają, że na łonie przyrody to nie oni, lecz zwierzęta są u siebie i nie należy próbować ich karmić, ani oswajać, ponieważ nigdy nie można przewidzieć ich reakcji.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że dokarmianie dzikiej zwierzyny - a zwłaszcza tatrzańskich niedźwiedzi - jest surowo zabronione, gdyż skutkuje ich szybkim uzależnieniem od człowieka i zanikiem instynktownych zachowań, co często prowadzi do tragicznych następstw. Zdemoralizowane i rozzuchwalone misie traktują bowiem każdego napotkanego na szlaku turystę jako obowiązkowego dostarczyciela darmowego pożywienia (w dodatku często szkodliwego dla ich żołądków), a jeśli go odeń nie dostają, potrafią być agresywne.
Nigdy nie wiadomo, kiedy z potulnych i miłych zwierząt przekształcą się one w prawdziwe bestie. Jedynym ratunkiem jest wówczas śmiertelny strzał z broni palnej strażnika leśnego, co spotkało kilka lat temu słynną niedźwiedzicę Magdę, buszującą ze swym potomstwem w śmietnikach przy schroniskach i czyhającą na ceprów na popularnych szlakach. Odpowiedzialnością za jej tragiczny los niewątpliwie należy obarczyć turystów, koniecznie pragnących nakarmić sympatycznego misia i nie zdających sobie sprawy z konsekwencji próby jego oswojenia.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE
Ostatnio Dodane
Pomoc dzieciom w odniesieniu sukcesu w amerykańskiej szkole. Angielski jako drugi język
Pomoc polskiego psychologa w Nowym Jorku. Nałogi, depresje, nerwice i inne problemy. Grażyna Przybylska Conroy
Polski adwokat na odszkodowania Nowym Jorku za błędy medyczne. Dzwoń 24/7 do kancelarii Zawisny & Zawisny
Polskie sklepy w New Jersey Janosik Deli zapraszają na zakupy do Linden i South Amboy
Gabinety urologiczne w NJ i NY. Polski urolog na Greenpoincie, Manhattanie i w Nutley Janusz Plawner
Domy i mieszkania na sprzedaż na Florydzie. Nieruchomości w Cape Coral, Fort Myers i Naples. Vito Kostrzewski
Piękne usta po Botox Lip Flip
zobacz wszystkie