„Tu nie chodzi ani o obsesję, ani o zemstę, tylko o autorytet państwa” – tak skomentowała zapowiedź wszczęcia kolejnego śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa Liliana Sonik, przyjaciółka zamordowanego w maju 1977 studenta filologii polskiej i filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, aktywnego działacza Komitetu Obrony Robotników.
Pierwsze dochodzenie zostało umorzone wkrótce po jego rozpoczęciu w 1977 roku, gdyż peerelowscy prokuratorzy uznali, że Pyjas zabił się, spadając po pijanemu e schodów. Wkrótce zginął tragiczną śmiercią (utopił się w Zalewie Solińskim, chociaż cierpiał na wodowstręt) jego kolega z akademika Stanisław Pietraszko. Wcześniej zeznał, że byłby w stanie rozpoznać dwóch mężczyzn, w towarzystwie których widział Pyjasa późnym popołudniem 6 maja, czyli w przeddzień odnalezienia jego zwłok na parterze krakowskiej kamienicy przy ulicy Szewskiej 7.
Potem śledztwo wznawiano jeszcze w 1991 i 1999 roku, ale za każdym razem umarzano je z powodu niemożności wykrycia sprawców. Prokuratura zdołała jednak ustalić, że było to z pewnością morderstwo na tle politycznym. Zabójcą miał być prawdopodobnie były bokser Cracovii, wynajęty w tym celu przez SB. Nie mógł on jednak stanąć przed organami ścigania, ponieważ kilka miesięcy po śmierci Pyjasa został zabity w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach (prawdopodobnie zbyt głośno uskarżał się na mieście, że zapłacono mu mniejszą niż obiecaną kwotę za pobicie studenta).
W toku dotychczasowych dochodzeń i procesów skazano jedynie dwóch funkcjonariuszy SB za utrudnianie pierwszego śledztwa, czyli mataczenie oraz zacieranie śladów zbrodni. Sprawa trzeciego z nich, byłego wiceministra spraw wewnętrznych, wciąż nie może się doczekać sądowego finału.
Ponieważ nikt nie ma od dawna wątpliwości, że śmierć Pyjasa była ewidentną zbrodnią komunistyczną, może ją obecnie rozpatrywać jedynie IPN. Prowadzący poprzednie śledztwa prokurator Krzysztof Urbaniak jest optymistą. Liczy m.in. na odtajnienie danych 16 tajnych współpracowników bezpieki, których pseudonimy ustalił już w 1995 roku, ale ich nazwiska pozostają do tej pory w zbiorze zastrzeżonym Instytutu. Ma również nadzieję, że przy pomocy najnowszych technik badawczych możliwe będzie zidentyfikowanie pobranych podczas pierwszego śledztwa śladów z kamienicy przy ulicy Szewskiej 7.
Urbaniak zwrócił też uwagę na fakt niszczenia dokumentów, dotyczących śmierci Pyjasa jeszcze w styczniu 1990 roku, w trakcie przekazywania zasobów po SB Urzędowi Ochrony Państwa. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że właśnie w tym czasie zniknęła część akt jednego z najbardziej zasłużonych agentów bezpieki, a zarazem największego obok Bronisława Wildsteina przyjaciela Pyjasa – Lesława Maleszki, w których mogły być ważne informacje na temat wydarzeń z początku maja 1977 roku. Niszczyli je wysocy funkcjonariusze SB, nie podejrzewani dotychczas o utrudnianie śledztwa.
Niepodległa Rzeczpospolita powinna zrobić wszystko, aby dotrzeć do prawdy (takiej, jaką da się dzisiaj ustalić) o inspiratorach, zleceniodawcach oraz wykonawcach mordu na Stanisławie Pyjasie. Jest to jedna z tych spraw, o których nie wolno nam zapomnieć. Dobrze więc, że pilnują jej i stale przypominają o niej kolejnym pokoleniom Polaków jego znajomi z dawnych lat. Efektem ich konsekwencji i nieustępliwości jest rozpoczynające się obecnie czwarte już, ale może wreszcie przełomowe śledztwo.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE