Jeżeli prezydent niespodziewanie występuje w telewizji z orędziem do narodu, sprawa, którą chce mu przedstawić, musi być bardzo poważna. A skoro tak, to forma wystąpienia głowy państwa nie może ani trochę odwracać uwagi od jego treści. Stonowane tło, biało-czerwona flaga, okazały bukiet kwiatów – oto jedynie dopuszczalne elementy scenografii.
W rezultacie otrzymaliśmy dziwaczną mieszankę stylistyczną, a jako że w triumfującej obecnie kulturze obrazkowej większą wagę przywiązujemy do tego, co widać w tle wypowiadanych słów niż do nich samych, wielu adresatów orędzia z pewnością nie potrafiło skupić się na jego treści, usiłując raczej rozpoznać towarzyszące mu filmy i muzykę oraz odgadnąć, czemu miały one służyć.
Orędzie prezydenta jest rzadkim i wyjątkowym sposobem jego komunikowania się ze społeczeństwem. Powinno być więc krótkie, sugestywne i zawierać jednoznaczne przesłanie. Przerabianie go na medialny show jest obniżaniem prestiżu głowy państwa i dowodem kompletnego lekceważenia odbiorców, nie potrafiących – zdaniem autorów owego nieszczęsnego pomysłu – ani przez moment skupić uwagi na tym, co słyszą z telewizyjnego ekranu. Polacy wcale nie są zaś ludźmi z gruntu niepoważnymi, lubującymi się wyłącznie w błyskotkach i bardzo nie lubią, jeżeli ktoś usiłuje potraktować ich w tak infantylny sposób.
Wszystkie poprzednie orędzia Lecha Kaczyńskiego były bardzo zwięzłe i jasno określały jego stanowisko w sprawach, którym je poświęcał. Dlaczego więc tym razem ktoś postanowił zmienić coś wielokrotnie pozytywnie sprawdzonego i popsuć wizerunek głowy państwa w tak politycznie ważnej dla prezydenta i dla wszystkich Polaków chwili?
Raz jeszcze sprawdziło się stare powiedzenie, że nadgorliwość jest gorsza od głupoty.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE