Jedną z najważniejszych cech ustroju demokratycznego jest przejrzystość życia publicznego, w tym instytucji państwowych, a więc także rządowych. Dostęp do informacji o nich gwarantują liczne akty prawne, a opinia publiczna wyjątkowo źle znosi, kiedy odmawia jej się wglądu w dokumenty prezentujące poczynania władzy.
Nadmierna przejrzystość może jednak stanowić zagrożenie dla żywotnych interesów państwa z jego niepodległością włącznie i dlatego pewne informacje muszą pozostawać tajne. Przejmujący władzę, a co za tym idzie szafy pełne różnorakich dokumentów - także poufnych - nowi ministrowie i kierownicy instytucji centralnych powinni umieć powściągnąć chęć skompromitowania swoich poprzedników (jeśli są nimi - a często tak się zdarza - polityczni wrogowie) poprzez udostępnienie całemu społeczeństwu za pośrednictwem debat parlamentarnych lub mediów tzw. akt wrażliwych.
Piszę o tym w kontekście audytu, jaki właśnie przeprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy w celu wykazania nie tylko błędnych politycznie, ale także mających charakter przestępczy działań koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Niektóre dane przytaczane przez ministrów z mównicy sejmowej budziły grozę nie tylko z racji ich merytorycznej treści, ale również z uwagi na ujawnianie informacji, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, zwłaszcza w zakresie polityki zagranicznej oraz obronności kraju.
Jestem pewien, że kilkunastogodzinny raport o stanie państwa pozostawionego obecnej władzy przez poprzednią słuchany był z ogromnym zainteresowaniem w wielu stolicach (szczególnie w Moskwie), a także w gabinetach najbardziej wpływowych ekonomistów, którzy bez potrzeby uciekania się do metod szpiegowskich uzyskali cenne wiadomości w interesujących ich dziedzinach.
Polityczna zemsta ma słodki smak dla tych, którzy jej dokonują, oby nie okazała się jednak gorzka dla Polski.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE