\"W tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz\" - pisał sto lat temu Tadeusz Żeleński-Boy w \"Słówkach\". Ale w życiu raczej rzadko się zdarza, aby dwie osoby, a co dopiero dwie strony konfliktu mogły dojść do zgody. Zwłaszcza w naszym kraju, w którym wciąż sprawdza się stare przysłowie: \"gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania\".
"Czy chcielibyście państwo, aby codziennie ktoś wyprawiał u was huczne imieniny?" - pytał jej autorów, radnych Platformy Obywatelskiej, przewodniczący dzielnicy I (na terenie której znajduje się Kazimierz) Bogusław Krzeczkowski. W odpowiedzi usłyszał, że od dawna czynione są starania, aby uczynić z tej części Krakowa alternatywne centrum kultury i rozrywki.
Mieszkańcy Kazimierza nie mają nic przeciw rewitalizacji swojej małej ojczyzny, ale chcą zachować naturalne prawo do prywatności. Obawiają się, że zezwolenie na sprzedaż alkoholu do 2.00 w nocy uniemożliwi im nocny wypoczynek. Aby skutecznie bronić swoich racji, powołali stowarzyszenie "Przyjazny Kazimierz". Podkreślają, że chcą serdecznie witać u siebie licznych gości z całego świata (zwłaszcza żywiących ogromny sentyment do tego miejsca potomków zaludniających przed 1939 rokiem Kazimierz Żydów), ale niekoniecznie do białego rana, w dodatku w nietrzeźwym stanie
"Jeśli ktoś chce mieszkać w modnym i prestiżowym miejscu, musi brać pod uwagę różne niedogodności z tym związane" - replikują radni PO. Ci, którzy cenią sobie przede wszystkim ciszę, zawsze mogą przeprowadzić się w bardziej spokojne rejony Krakowa.
Kazimierz już od dawna do nich nie należy, a teraz straci resztki swej intymności, stając się kolejną atrakcją coraz ciekawszego nocnego życia w podwawelskim grodzie. Jego mieszkańcy oczami wyobraźni już widzą watahy pijanych Brytyjczyków, przelewające się pod ich oknami, uniemożliwiające im sen i zanieczyszczające całą okolicę.
Obie strony sporu nie zamierzają składać broni. Głównym orężem "Przyjaznego Kazimierza" są wyniki sondażu, przeprowadzonego wśród jego mieszkańców. 75 procent spośród nich wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec kontrowersyjnej uchwały Rady Miasta. Czy taki wynik mogą zlekceważyć radni, mający być przecież wyrazicielami poglądów swoich wyborców? Wkrótce się o tym przekonamy.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE