Nie mam wprost słów, aby skomentować bulwersujące zachowanie byłego ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły, który – myśląc, że ekipa TVN wyłączyła już kamerę i mikrofon po udzieleniu jej przezeń wywiadu – pozwolił sobie na określenie mianem durniów żołnierzy z polskiego kontyngentu w Afganistanie, oskarżonych o zamordowanie cywilów w Nangar Khel.
Czyżby naprawdę był on przekonany, że to, co mówi dziennikarzowi po zakończeniu nagrania nie jest już rejestrowane i ma charakter wyłącznie prywatnej wymiany zdań między nimi? Nie rozumie, jak okrutni i bezwzględni potrafią być ludzie mediów w stosunku do polityków, którzy są na ich celowniku? Nie wziął pod uwagę licznych doświadczeń własnych oraz swoich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości w tej materii?
Ręce mi opadają, kiedy widzę jak obyci przecież z mediami politycy beztrosko strzelają sobie – a pośrednio także reprezentowanym przez siebie ugrupowaniom – samobójcze gole, wykazując się pożałowania godną niefrasobliwością. Potem muszą solennie przepraszać, co też nie zawsze potrafią zrobić, brnąc w kolejne kłopoty, czego przykład dał również były szef MON.
Szczygło bardziej ubolewał bowiem po ujawnieniu tego materiału przez TVN nad samym faktem niecnego nagrania i wyemitowania jego słów (w dodatku ze sporym poślizgiem czasowym), aniżeli nad ich treścią, co dodatkowo oburzyło żony siedzących w areszcie żołnierzy i spowodowało, że jedna z nich odmówiła w wywiadzie dla Radia RMF przyjęcia przeprosin w takiej formie.
No cóż, jeśli jakaś osoba publiczna koniecznie chce sobie przysporzyć nielichych problemów za pośrednictwem zawsze chętnych do „współpracy” w tej dziedzinie mediów, niech idzie w ślady Aleksandra Szczygły.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE