Kiedy na terenie Uniwersytetu Jagiellońskiego odbywa się spotkanie z profesorem Janem Tomaszem Grossem - autorem książek, o których ponad wszelką wątpliwość można powiedzieć, że przeniknięte są duchem antypolonizmu, większość mediów uważa to za naturalne, bo przecież gdzie jak nie w szkołach wyższych – ośrodkach swobodnej wymiany wolnej myśli - mają się odbywać dyskusje na szczególnie kontrowersyjne tematy z zakresu moralności, historii, polityki.
Zadziwia mnie ten rażący brak symetrii oraz zwykłej dziennikarskiej uczciwości w ocenie obu zgromadzeń. Nawet wziąwszy poprawkę na zdecydowanie bardziej emocjonalne wystąpienia kościelnych niż uniwersyteckich panelistów oraz na zbyt może żywiołowe zachowanie publiczności w jezuickiej bazylice, dostrzegam rażące zachwianie proporcji w opisie tych dyskusji.
Pierwszą, w której obraża się Polaków i Kościół fałszywym generalizowaniem pojedynczych przypadków antysemityzmu (w dodatku w oderwaniu ich od historycznego kontekstu) uważa się za znakomitą wiwisekcję narodowej i chrześcijańskiej duszy, w drugiej widzi się jedynie godne potępienia szerzenie nienawiści do Żydów oraz niemal świętokradcze naruszenie powagi katolickiej świątyni.
Nie wchodzę w meritum obu dyskusji, ale bardzo niepokoi mnie tak jawnie niesprawiedliwy brak symetrii w ich ocenie przez te polskie media, którym polityczne słuszniactwo – wyrażające się we współczesnym świecie najczęściej w strzelistych aktach filosemityzmu - przesłoniło jasność obiektywnego opisywania i rzeczowego komentowania otaczającej je rzeczywistości, którą nazbyt często starają się subiektywnie kreować dla swoich potrzeb.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE