Ślązacy ramię w ramię z Kaszubami będą walczyć o autonomię. Porozumienie podpisali szefowie dwóch najsilniejszych w Polsce regionalnych stowarzyszeń. - Upały pewnie zrobiły swoje - komentuje Tadeusz Kijonka, publicysta. Ale Kazimierz Kutz uważa, że to oznaka radykalizowania się Związku Górnośląskiego.
"Apel o sojusz na rzecz samorządnych regionów" podpisali na Helu Krzysztof Szyga, prezes Związku Górnośląskiego, oraz Artur Jabłoński, prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. - Wyszliśmy w rejs i nieźle nas wybujało na morzu - tłumaczy Jabłoński. - Koledzy z południa zobaczyli, że praca rybaka jest równie ciężka jak górnika. Dobrze dogadujemy się ze Ślązakami, może dlatego, że zawody rybaka i górnika są podobne, a patronką jednych i drugich jest św. Barbara.
W apelu zaproponowali opracowanie projektu całościowej reformy państwa z regionem jako jego koniecznym elementem. - Nie chodzi nam tylko o autonomię Śląska, ale każdego regionu, który by tego sobie życzył. Chcemy wywierać nacisk na rząd, aby odstąpił od centralizmu - mówi Szyga.
"Niepokoi nas niebezpieczeństwo zmiany modelu samorządowego państwa, bowiem coraz częściej dochodzą do głosu zwolennicy państwa unitarnego, zarządzanego centralnie i ograniczającego rolę lokalnych społeczeństw we współtworzeniu Rzeczpospolitej samodzielnych regionów, czego echa usłyszeć możemy w rozpoczynającej się właśnie kampaniach wyborczych: do parlamentu i prezydenckiej" - podkreślili obaj prezesi.
- Upały pewnie zrobiły swoje - komentuje apel Tadeusz Kijonka, publicysta i redaktor naczelny miesięcznika "Śląsk". Zapewnia, że on sam nie ma nic przeciwko autonomii i warto ją rozważyć, bo centralizacja państwa zaszła zbyt daleko. - Ale to nie może być załatwiane jakimś spotkaniem dwóch osób - mówi. Cała sprawa z daleka pachnie mu chęcią zyskania popularności przed wyborami.
Dla Kazimierza Kutza sygnał o autonomii jest oznaką radykalizowania się Związku Górnośląskiego. - Ale ja bym temu nie przypisywał jakiegoś demonicznego znaczenia. Jeśli na Śląsku w jakichś gminach zaczną rządzić Ślązacy, to autonomia będzie się działa sama z siebie - mówi.
Z deklaracji zadowoleni są z kolei działacze Ruchu Autonomii Śląska i inicjatorzy Związku Ludności Narodowości Śląskiej. - Cieszymy się, że przejęli nasze hasła, przecież jeszcze podczas wyborów samorządowych nie chcieli pójść z nami razem - mówi Andrzej Roczniok z ZLNŚ. - Skoro takie zapowiedzi padają tuż przed wyborami, to nie da się ich nie zauważyć - dodaje.
Pozytywnie na apel zareagował też lider RAŚ Jerzy Gorzelik. - Do tej pory współpraca się nam nie układała. Nawet jeśli w tym apelu jest trochę koniunkturalizmu, deklarujemy gotowość do nawiązania współpracy - mówi.
Związek Górnośląski pod obecnym kierownictwem uważany jest za organizację zbliżoną do Platformy Obywatelskiej. Z listy tej partii do Sejmu startuje Szyga. Ale wiadomo, że sam Donald Tusk z dystansem odniósł się do pomysłu autonomii dla Kaszubów.
Podczas spisu powszechnego trzy lata temu 173 tys. osób zadeklarowało narodowość śląską. Pomimo to Ślązacy nie zostali wymienieni jako naród w przyjętej niedawno ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych. Jest w tej ustawie za to mowa np. o Kaszubach, chociaż tylko 5 tys. osób zadeklarowało taką narodowość.
Śląsk miał autonomię w okresie międzywojennym. W oparciu o przyjętą 15 lipca 1920 roku (jeszcze przed wcieleniem części Śląska do Polski) przez Sejm RP ustawę miał prawo do decydowania o większości spraw - z wyjątkiem obronności i polityki międzynarodowej. Dysponował własnym skarbem zasilanym z lokalnych podatków, a o rozdziale pieniędzy decydował Sejm Śląski. Po agresji hitlerowskiej na Polskę Śląsk stracił autonomię. Formalnie została zniesiona w 1945 roku.
KATALOG FIRM W INTERNECIE