Pomimo wielu protestów środowisk prawicowych Jan Klata pozostaje dyrektorem Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało bowiem, że „nie planuje zmian na stanowiskach kierowniczych w Narodowych Instytucjach Kultury niewynikających z końca kontraktów podpisanych przez dyrektorów tych instytucji”.
Jak już tutaj pisałem, polityka repertuarowa kierującego od stycznia 2013 roku jedną z najlepszych scen w Polsce Klaty budziła i nadal budzi liczne kontrowersje nie tylko wśród polityków, ale także związanych z nią artystów. Kilkoro aktorów i reżyserów o głośnych nazwiskach (m.in. Anna Polony, Jerzy Trela, Krystian Lupa) zrezygnowało ze współpracy z nim w atmosferze, którą można określić mianem skandalicznej. Nie obyło się także bez protestów podczas spektakli.
Po objęciu rządów przez Prawo i Sprawiedliwość nowy minister kultury i dziedzictwa narodowej profesor Piotr Gliński zlecił swojemu doradcy Konradowi Szczebiotowi przeanalizowanie wszystkich premier, które odbyły się za czasów Klaty. Mogło się więc wydawać, że dni dyrektora są policzone i nie dokończy on pięcioletniej kadencji.
W obronie Klaty stanęła jednak część krakowian przygotowując petycję, pod którą podpisało się ponad 1,5 tysiąca osób, w tym ludzi kultury, a także aktorów Starego. To właśnie w odpowiedzi na nią MKiDN odpowiedziało, że jego priorytetem w dziedzinie teatru „jest obecnie zorganizowanie jak najszerszych konsultacji ze środowiskiem teatralnym mających na celu przeanalizowanie sytuacji polskiego teatru we wszystkich jego przejawach oraz zaproponowanie ewentualnych reform polepszających jego sytuację”.
Jan Klata może czuć się bezpiecznie, ale na jego miejscu nie byłbym całkiem spokojny o dokończenie kadencji.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE