Marszałek Józef Piłsudski twierdził, że nie mają racji ci, którzy stosują się w życiu do starego przysłowia-przestrogi: „głową muru nie przebijesz”. Uważał, że należy – często wbrew okolicznościom, a nawet zdrowemu rozsądkowi – konsekwentnie, cierpliwie, stanowczo i uparcie walczyć o słuszną sprawę, nawet jeżeli szanse na odniesienie zwycięstwa początkowo wydają się nikłe. Nigdy nie wiadomo bowiem, co może zdarzy się w nieokreślonej przyszłości, warto więc ryzykować, nawet jeśli wszyscy wokół pukają się znacząco w głowy.
Prezydent Majchrowski długo nie ustępował, z uporem broniąc tej wersji najnowszych dziejów, jaka obowiązywała w peerelowskiej historiografii. Popierali go ci kombatanci i politycy, dla których nadal ważniejszy jest proletariacki internacjonalizm niż polski patriotyzm. Ponieważ kropla drąży skałę, a mur kruszeje od systematycznego bicia weń głową, doczekaliśmy się jednak znaczącej zmiany w jego opinii na temat wydarzeń ze stycznia 1945 roku.
Na zaproszeniach rozesłanych na tegoroczną uroczystość napisane było bowiem, że odbywa się ona dla uczczenia 63. rocznicy zakończenia okupacji niemieckiej w Krakowie, a kwiaty będą złożone nie tylko pod przeniesionym 11 lat temu spod Barbakanu na wojskową kwaterę cmentarza Rakowickiego pomnikiem ku czci Armii Czerwonej oraz na otaczających go grobach jej żołnierzy, ale także na mogiłach członków Armii Krajowej, którzy walnie przyczynili się do ocalenia zabytków podwawelskiego grodu przed zniszczeniem ich przez wycofujący się z miasta Wehrmacht.
I jak tu nie wierzyć marszałkowi Piłsudskiemu?
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE