Ewa Kopacz odniosła wielki sukces prowadząc Platformę Obywatelską do wyborów parlamentarnych. Nie ma mowy o żadnej klęsce, trzeba podziękować pani premier, że „zakasała rękawy i wykonała gigantyczną robotę”, a ona sama powinna poprosić władze partii „o następne parę lat przewodzenia (…), bo sprawdziła się jako lider PO”.
Tak sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Kamiński ocenił w „Kropce nad i” w Telewizji TVN 24 przebieg kampanii wyborczej, a zwłaszcza rolę odegraną w niej przez jego szefową. Usiłującą sprowadzić go na ziemię redaktor Monikę Olejnik przekonywał z ogromnym zapałem, że nie ma mowy o żadnej porażce, on nie czuje się jej współautorem, a chociaż niektórzy politycy PO zawinili niewiarą w zwycięstwo, to Ewa Kopacz może uważać się za wielką wygraną batalii parlamentarnej.
Słuchałem tej tyrady z rosnącym zdziwieniem i niedowierzaniem, że można aż tak zakłamywać i zaklinać rzeczywistość, nie tylko nie kryjąc żenującego lizusostwa, ale wręcz szczycąc się nim.
Czekałem, kiedy Olejnik pomacha „Miśkowi” ręką przed oczami i zawoła doń: „halo, tu Ziemia!”, ale nic takiego nie nastąpiło.
Mając takich doradców wizerunkowych Platforma Obywatelska może popaść w jeszcze większe tarapaty. Na miejscu kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości posłałbym Kamińskiemu sporą butelkę dobrego koniaku (jest tajemnicą poliszynela, że lubi wypić), a premier Kopacz bukiet kwiatów. Oboje zapracowali bowiem solidnie na sukces wyborczy PiS.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE