Z szacunków Konfederacji Lewiatan wynika, że w całej Polsce zamknięto nawet kilka tysięcy szkolnych sklepików po wprowadzeniu zakazu sprzedaży w nich tzw. śmieciowego jedzenia - poinformowała „Rzeczpospolita”.
Najwięcej placówek zlikwidowano na Pomorzu (aż 80 procent) oraz na Podkarpaciu, gdzie ich liczba zmniejszyła się o połowę. Właściciele pozostałych liczą na zmiany w odgórnych rozporządzeniach zapowiadane ostatnio przez minister edukacji narodowej Joannę Kluzik-Rostkowską, która zastanawia się nad przywróceniem do sprzedaży drożdżówek i kawy.
„- Szefowa MEN w połowie września poprosiła dyrektorów szkół i przedszkoli o przekazanie informacji, czy stosowanie nowych przepisów powoduje istotne przeszkody i utrudnienia w funkcjonowaniu szkolnych i przedszkolnych stołówek oraz sklepików. Informację zbiorczą na ten temat kuratorzy przekażą MEN do 6 października. Dopiero po uzyskaniu tych danych resort będzie rozważać ewentualne zmiany w przepisach” - powiedziała gazecie rzeczniczka resortu Joanna Dębek.
Dyrektorzy szkół nie mają wątpliwości, że sklepiki powinny wrócić, bo sprzedawano tam nie tylko żywność, ale także przybory szkolne.
I tak po raz kolejny sprawdza się stare przysłowie o wylewaniu dziecka z kąpielą.
Stanisław Dębicki
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE