Coś takiego można wymyśleć chyba tylko będąc pod wpływem mocnych trunków: dyrekcja Polskiej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych domaga się, aby cukierki i czekoladki zawierające powyżej 4,5 proc. alkoholu były oznakowane banderolą i sprzedawane wyłącznie w sklepach lub na stoiskach monopolowych.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita”, na czekoladkach z mniejszą zawartością wysokoprocentowych trunków nie trzeba byłoby naklejać banderoli, ale powinny być one dostępne wyłącznie w punktach mających pozwolenie na sprzedaż alkoholu.
Na wieść o tej propozycji dziennikarze kilku mediów natychmiast przeprowadzili smakowite testy, spożywając w krótkim czasie duże ilości czekoladek zawierających spirytus. Okazało się, że zaraz po ich zjedzeniu alkomat wykrywał wprawdzie około 0,3 promila alkoholu, ale już po 15 minutach wartość wracała do zera.
Sam dyrektor PARPA Krzysztof Brzózka przyznał, że zjedzenia pół kilograma czekoladek z alkoholem daje taki efekt, jak wypicie dużego piwa. O ile kufel chmielowego napoju można jednak wychylić bez problemu w kilkanaście sekund, o tyle trudno w tak krótkim czasie spożyć pół kilograma alkoholizowanych słodkości.
Brzózka tłumaczy, że chodzi mu o osoby zażywające leki, dla których nawet niewielka ilość alkoholu może być groźna. Tylko że tacy ludzie doskonale wiedzą, co im wolno, a czego nie.
Pomysł jest absurdalny, ale przynajmniej dyskusja w mediach na ten temat pięknie się rozwija, a dziennikarze mają okazję najeść się słodyczy w ramach wykonywania obowiązków służbowych.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE