Nie możemy biernie patrzeć, jak w kolejnych krajach wzmacniane są kontrole na granicach i czekać, aż zachwieje to strefą Schengen oraz innymi fundamentami europejskiej solidarności – minister Grzegorz Schetyna mówił w czwartek w trakcie sejmowej debaty o kryzysie migracyjnym
Nie możemy biernie patrzeć, jak w kolejnych krajach wzmacniane są kontrole na granicach i czekać, aż zachwieje to strefą Schengen oraz innymi fundamentami europejskiej solidarności – minister Grzegorz Schetyna mówił w czwartek w trakcie sejmowej debaty o kryzysie migracyjnym.
– Powinniśmy - jako Unia Europejska, ale i Polska - podejmować śmiałe, kompleksowe i przyszłościowe decyzje wynikające z naszej inicjatywy, przenikliwości i dobrej woli – mówił szef polskiej dyplomacji. Zachęcał, by w polskim przypadku były to decyzje ponadpartyjne i wyłączone z obecnej kampanii wyborczej. - Niezależnie kto wygra wybory 25 października, będzie musiał stawić czoła kwestii uchodźców - podkreślił. - Dziś mamy szansę pokazać, że jesteśmy dojrzałym i odpowiedzialnym członkiem Unii pomagającym rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć. Tyle razy – także w tej sali – słyszałem, że Polska powinna prowadzić aktywniejszą politykę w ramach Unii Europejskiej. Stanięcie z boku czy odwrócenie się plecami od obecnego kryzysu jest zdecydowanie poniżej naszych ambicji odgrywania ważnej roli we wspólnocie oraz wpływania na jej politykę. Polskę stać na to, by prowadzić ambitną i odważną politykę także w kwestii uchodźców, azylu i migracji.
Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Pełny tekst sejmowego wystąpienia ministra Grzegorza Schetyny 16 września 2015 r.
Martwe dziecko - uciekinier z Kobane - leżące na plaży w tureckim Bodrum oraz tysiące ludzi próbujących przedostać się najpierw przez granicę grecko-macedońską, serbsko-węgierską, węgiersko-austriacką i dalej do Niemiec, to dramatyczne obrazy ostatnich tygodni. Określa się je mianem nowego exodusu albo nowej wędrówki ludów. Niektóre żądne zysku i sensacji media oraz nieodpowiedzialni politycy straszą nas zalewem uchodźców, początkiem końca cywilizacji europejskiej, nowym pochodem barbarzyńców, który doprowadzi Stary Kontynent do upadku.
Zamiast emocji i populistycznych określeń proponuję skupić się na rzetelnej analizie tych zjawisk, dobrym ich opisie, zrozumieniu ich charakteru, przenikliwej prognozie na przyszłość. Dopiero to pozwoli nam podjąć właściwe decyzje co do skutecznych działań zaradczych zarówno dla naszego kraju jak i całego kontynentu.
Od czasu rozpoczęcia wojny w Syrii w 2011 r. zarejestrowano 4 mln 87 tys. 139 uchodźców z tego kraju. Opieram się na najbardziej aktualnych danych ONZ-owskiej agencji ds. uchodźców UNHCR z 13 września br. W tej liczbie ponad 4 mln jest 2,1 mln uchodźców zarejestrowanych przez UNHCR w Egipcie, Iraku, Jordanii, Libanie, 1,9 mln Syryjczyków zarejestrowanych w Turcji oraz ponad 24 tys. syryjskich uchodźców zarejestrowanych w Północnej Afryce. UNHCR alarmuje, że tylko w tym roku na utrzymanie uchodźców z Syrii potrzeba 4,5 mld dol. Dotąd zebrano zaledwie nieco ponad 1,7 mld dol., co stanowi ok. 37 proc. wymaganej kwoty. Być może jedną z przyczyn desperackich decyzji o przedostaniu się do Europy są fatalne warunki w obozach dla uchodźców w państwach sąsiadujących z Syrią oraz brak perspektyw na szybkie zakończenie tego konfliktu i normalizację w regionie.
W zeszłym roku Syryjczycy złożyli w krajach Unii Europejskiej 138 tys. wniosków o azyl. Od stycznia do sierpnia bieżącego roku liczba ta była trzy razy większa i wyniosła ponad 428 tys. Można założyć, że w świetle ostatnich dramatycznych wydarzeń będzie ona jeszcze większa. Prognozy rządu niemieckiego, a właśnie do Niemiec chce się dostać większość uchodźców, mówią, że jeszcze w tym roku może próbować tam dotrzeć 800 tys. uchodźców.
Większość uciekinierów trafia do Europy drogą morską. UNHCR szacuje, że tylko w tym roku przybyło ich w ten sposób prawie 412 tys. Ponad 121 tys. wybrało szlak do Włoch i dalej na północ a 288 tys. przez Grecję, a potem Bałkany zachodnie i Węgry. Podczas rozpaczliwej żeglugi przez Morze Środziemne tylko w tym roku zginęło lub zaginęło 2900 uchodźców. Dramatyczny wzrost osób próbujących przypłynąć do Europy notowany jest od kwietnia, maja, ale apogeum osiągnął on w sierpniu. Przypomnę, że w najwęższym miejscu tureckie wybrzeże od greckiej wyspy Samos dzieli tylko kilka kilometrów. Przy dobrej pogodzie można przepłynąć ten dystans w kilka godzin. Na transporcie uchodźców do Europy zarabiają zorganizowane grupy przestępcze i ludzie żądni zysku. Szacuje się, że jest to obecnie bardziej intratny biznes niż handel narkotykami. Informacje otrzymywane od nas przez partnerów potwierdzają, że uchodźcy są dobrze poinformowani, którymi szlakami mają iść, czasem mają nawet mapy z zaznaczonymi przejściami przez granicę, a gdy udaje się uszczelnić jeden odcinek granicy, szybko przemieszczają się w inne miejsca, niekiedy korzystając z pomocy zorganizowanych grup.
Kryzys, którego jesteśmy świadkami, ma wiele przyczyn. Główną jest krwawy i długotrwały konflikt w Syrii oraz niestabilność na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Przywrócenie tam normalności i funkcjonalności państw osłabionych wojnami domowymi, to w dłuższej perspektywie jedyna recepta, by zapanować nad napływem uchodźców. O tych kwestiach nie wystarczy rozmawiać w ramach Unii Europejskiej. Bardzo liczę na poważną rozmowę o kryzysie migracyjnym i sytuacji w regionie - nie tylko humanitarnej, ale także pod względem bezpieczeństwa - podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku pod koniec września.
Oprócz działań długofalowych w związku z kryzysem migracyjnym potrzebne są oczywiście także kroki doraźne. W trakcie narastania obecnego kryzysu złamano wiele ustaleń regulujących los uchodźców i zasady azylowe w Unii Europejskiej m.in. zasadę, że ubiegają się oni o rozpatrzenie wniosku azylowego w pierwszym kraju UE, który napotkają na swej drodze, a uchodźcy niespełniający kryteriów są odsyłani do państw sąsiadujących z UE na podstawie umów ekstradycyjnych, które były dotąd podstawą unijnej polityki migracyjnej. Niektóre państwa nie poradziły sobie ze skalą problemów, być może zareagowały na nie z opóźnieniem albo w niewystarczający sposób. Pojawiły się też pokusy przerzucenia odpowiedzialności na innych. Z drugiej strony w obliczu dramatycznych obrazów i narastających liczb padło ostatnio zbyt dużo obietnic i deklaracji bez pokrycia, a w ich rezultacie powstały niepotrzebne emocje i podziały. To lekcja dla nas wszystkich – także polityków w Polsce pochłoniętych kampanią wyborczą – że obiecywać można wyłącznie to, z czego jest się w stanie bezwględnie wywiązać.
W tym kontekście warto podkreślić, że Polska wzorowo wywiązuje się z zabezpieczenia wschodniej granicy UE i to w sytuacji, gdy w każdej chwili może nam grozić kryzys migracyjny na Ukrainie w rezultacie zaostrzenia sytuacji w Donbasie. Przypominamy to zawsze naszym partnerom przy wszystkich okazjach.
Od samego początku rozmawiając z moimi odpowiednikami o kryzysie migracyjnym kierowaliśmy się następującymi zasadami:
- Polska jest gotowa okazać solidarność w kwestii uchodźców, ale potrzebne są kompleksowe i odpowiedzialne działania w tej sprawie.
- Rozdzielanie uchodźców, którzy napłynęli do Europy, to nie wszystko.
- Kluczowe jest powstrzymanie ich fali, uszczelnienie zewnętrznych granic UE, lepsza współpraca z naszymi sąsiadami spoza Unii oraz trwała stabilizacja w regionach, z których przybywają do Europy uchodźcy.
- Musimy wspólnie i to szybko ustalić listę tzw. krajów bezpiecznych, która pozwoli oddzielać uchodźców przed cierpieniem i wojną od migrantów ekonomicznych, którzy chcą poprawić swój byt.
Na skutek m.in. naszych zabiegów i argumentacji spora część tych postulatów znalazła się w ostatnim orędziu szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, które w znacznej części było poświęcone kryzysowi migracyjnemu.
Wypracowanie kompleksowych rozwiązań oraz niedopuszczenie, by w UE powstał nowy podział Wschód-Zachód w kwestii uchodźców, były naszymi priorytetami podczas spotkania państw Grupy Wyszehradzkiej z prezydencją luksemburską i szefem MSZ Niemiec, które odbyło się w ostatni piątek w Pradze. Zbliżyliśmy nasze stanowiska, co ułatwiło później ministrom spraw wewnętrznych oraz ministrom ds. europejskich poszukiwanie praktycznych rozwiązań obecnego kryzysu. Nasza aktywność w tej kwestii jest bardzo duża, a fakt, że nie jesteśmy poddani tak wielkiej presji migracyjnej jak niektóre inne kraje regionu sprawia, iż możemy być pomocni w znalezieniu kompromisu. O szczegółach rysujących się rozwiązań opowie za chwilę mój zastępca Rafał Trzaskowski, wiemy także, że już wkrótce odbędzie się kolejne spotkanie unijnych szefów MSW w kwestii uchodźców, a być może także spotkanie na szczeblu szefów państw i rządów.
Wypowiadając się o obecnym kryzysie warto pamiętać, że jest on zbyt poważny, by dało się go zbyć, przemilczeć, przeczekać czy znaleźć proste rozwiązanie. Do Europy wjechało od początku roku prawie pół miliona ludzi – być może do końca roku będzie ich jeszcze więcej – i coś z tym trzeba zrobić. Nikt nie ucieknie od tej odpowiedzialności. Odwracanie się plecami od partnerów w tak trudnej sytuacji jak dziś jest nie tylko sprzeczne z duchem solidarności, ale może nas kosztować utratą solidarności w tych kwestiach, na których nam szczególnie zależy. Jako kraj, w którym swoją siedzibę ma Frontex – unijna służba kontroli nad granicami – spoczywa na nas dodatkowa odpowiedzialność. Wzmocnienie wspólnych działań na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej to kolejny nasz obowiązek i realny pomysł na unormowanie sytuacji. Polska jest gotowa w tym uczestniczyć.
Nie możemy biernie patrzeć, jak w kolejnych krajach wzmacniane są kontrole na granicach i czekać aż zachwieje to strefą Schengen oraz innymi fundamentami europejskiej solidarności. Powinniśmy – jako Unia Europejska, ale i Polska - podejmować śmiałe, kompleksowe i przyszłościowe decyzje wynikające z naszej inicjatywy, przenikliwości i dobrej woli. Zachęcam, by w polskim przypadku były to decyzje ponadpartyjne i wyłączone z obecnej kampanii wyborczej. Niezależnie kto wygra wybory 25 października, będzie musiał stawić czoła kwestii uchodźców.
Dziś mamy szansę pokazać, że jesteśmy dojrzałym i odpowiedzialnym członkiem Unii pomagającym rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć. Tyle razy – także w tej sali – słyszałem, że Polska powinna prowadzić aktywniejszą politykę w ramach Unii Europejskiej. Stanięcie z boku czy odwrócenie się plecami od obecnego kryzysu jest zdecydowanie poniżej naszych ambicji odgrywania ważnej roli we wspólnocie oraz wpływania na jej politykę. Polskę stać na to, by prowadzić ambitną i odważną politykę także w kwestii uchodźców, azylu i migracji.
KATALOG FIRM W INTERNECIE