Przeżyłem dzisiaj coś, co śmiało mogę nazwać dowodem na poważny przełom cywilizacyjno-społeczno-kulturowy.
W samym centrum Krakowa zaczepił mnie anglojęzyczny żebrak. Schludny mężczyzna w średnim wieku ubrany w koszulkę, krótkie spodnie, kapelusik z brytyjską flagą oraz sandały na bose stopy podszedł do mnie na ulicy Świętego Tomasza i potrząsając kubkiem, w którym było już trochę monet, poprosił o wsparcie.
Nie jestem takim specjalistą od oxfordzkiego akcentu jak były minister i marszałek Radosław Sikorski, ale angielszczyzna owego żebraka była bez zarzutu, nie narzucał się, nie epatował nachalnością, lecz grzecznie i z uśmiechem na ustach prosił o pomoc w zbieraniu pieniędzy na piwo, nie określając waluty.
- No to jesteśmy w Europie - pomyślałem, bo jeśli to nie Polacy proszą o jałmużnę na ulicach Londynu, lecz Anglik (a może Szkot lub Irlandczyk?) żebrze w Krakowie, możemy mówić o wielkim przełomie.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE