KONTAKT   I   REKLAMA   I   O NAS   I   NEWSLETTER   I   PRENUMERATA
Piątek, 29 listopada, 2024   I   12:52:38 PM EST   I   Błażeja, Margerity, Saturnina
  1. Home
  2. >
  3. WIADOMOŚCI
  4. >
  5. Polska

Nie pomoc bliźnim, ale otwarcie na męczeństwo?

07 września, 2015

Prawdziwą ekwilibrystyką intelektualną popisał się jeden z najbardziej radykalnych publicystów katolickich w Polsce Tomasz Terlikowski. Będąc zdecydowanym wrogiem przyjmowania przez kraje europejskie uchodźców z państw muzułmańskich (w obawie przed wpuszczeniem „konia trojańskiego” w słabnące środowiska chrześcijańskie), musiał - jako wierny syn Kościoła - przełknąć gorzką pigułkę, jaką jest dla niego wezwanie papieża Franciszka, aby każda parafia, zgromadzenie zakonne i sanktuarium w na starym kontynencie przyjęły przynajmniej jedną rodzinę imigrantów z ogarniętych wojną krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.

Usiłując pogodzić swoją wrogość wobec przybyszów, wśród których z pewnością są potencjalni i obecni islamscy fundamentaliści zamierzający zmieniać społeczną, polityczną, cywilizacyjną, a przede wszystkim religijną rzeczywistość Europy z posłuszeństwem Ojcu Świętemu napisał w portalu Fronda:

„Szukając odpowiedzi próbuję zrozumieć przesłanie papieża Franciszka, które jest niewątpliwie apokaliptyczne, a przynajmniej profetyczne. Jeśli Ojciec Święty wzywa nas do takiego działania, to widocznie widzi w tym jakiś cel. Może jest nim to, że Europa, jaką znamy, musi już umrzeć, by narodziło się coś nowego, a nie umrze inaczej niż przez rewolucję religijną i mentalną, którą może wywołać rozpad struktur społecznych, silny konflikt religijny (a będziemy mieli z nim do czynienia)? Może papież uznał, że nie ma już, co ratować Europy, skoro ona sama skazała się na śmierć? Może chodzi o to, że tylko starcie z islamem może przebudzić ospałych chrześcijan? A może - co zapewne najbardziej prawdopodobne - chodzi o radykalizm świadectwa ofiary i krwi, które - gdy historia naszego świata dobiega końca - ma wstrząsnąć sumieniami i umysłami ludzi niewierzących, tak by przygotować ich, dać im ostatnią szansę przez Sądem? Jeśli tak jest, to trzeba sobie powiedzieć zupełnie jasno, że nie tylko przychodzą czasy niepokoju społecznego, wojny, ale także męczeństwa dla chrześcijan. I nie chodzi już tylko o pluszowe męczeństwo, jakie przytrafia się na Zachodzie, ale całkiem realnego. Muzułmanie nie zmieniają się tylko dlatego, że zmieniają miejsce pobytu, a na Zachodzie często się radykalizują, a nie liberalizują. I na to wszystko musimy być przygotowani. Z różańcami w rękach - jak wzywała nas Maryja w Fatimie - ale i ze świadomością na co się decydujemy, że może to oznaczać wezwanie do męczeństwa. Zawierzając Europę Jezusowi przez ręce Maryi! W posłuszeństwie Kościołowi i papieżowi, który jest nie tylko Następcą św. Piotra, ale i Zastępcą Jezusa na ziemi.”

No i wszystko jasne: Franciszkowi wcale nie chodzi o chrześcijańską gotowość przyjęcia pod dach ludzi, którzy potrzebują pomocy (chociaż mogą nas zabić, okraść, zniewolić duchowo), ale o przygotowanie gruntu pod kolejną falę prześladowania chrześcijan, za którą Terlikowski najwyraźniej tęskni, bo według niego jest to najlepsza metoda wykazania się radykalną głębią wiary. Mamy przyjąć naszych braci nie po to, aby ulżyć ich ciężkiej doli, ale po to, żeby zaświadczyć zgodę na męczeństwo. I to nie „pluszowe”, lecz całkiem realne, czyli - w pełnym tego słowa znaczeniu - śmiertelne.

Na szczęście jest promyk nadziei, na który wskazuje Terlikowski:

„Ta diagnoza nie zdejmuje jednak odpowiedzialności ze świeckich. My musimy działać w przestrzeni politycznej i społecznej. I podejmować trudne decyzje, tak by z jednej strony zachować wierności Kościołowi, ale z drugiej, by zatroszczyć się o nasze rodziny, naszą Ojczyznę i naszą cywilizację! Watykan też, w konkretnych sprawach politycznych, może się mylić, czego doskonałym przykładem był posoborowy stosunek do komunizmu i naiwna wiara w możliwość dialogu z nim. Bywa jednak i tak, że mylą się wszyscy, a nie Watykan, co też się zdarzało, choćby w sprawie wojny w Iraku. W ciężkich czasach przyszło nam żyć!”

Oj, w ciężkich, ale od czegóż iście jezuicka kazuistyka?


Jerzy Bukowski

Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News