Ja oczywiście doskonale wiem, że na pytanie: „po czym poznać, kiedy polityk kłamie?” prawidłowa odpowiedź brzmi: „po tym, że otwiera usta”, ale mimo to nie rozumiem członków Platformy Obywatelskiej Michała Kamińskiego i Pawła Olszewskiego, którzy nie chcą wycofać się z niedawnych pomówień Piotra Dudy o służbę w okresie stanu wojennego w Zmotoryzowanych Odwodach Milicji Obywatelskiej.
Życiorys przewodniczącego NSZZ „Solidarność” został już wielokrotnie prześwietlony, często podkreślano (z intencją zaszkodzenia mu), że w czasie, kiedy inni działali w opozycji antykomunistycznej i rzucali kamieniami w ZOMO-wców, on w mundurze żołnierskim ochraniał gmach Telewizji Polskiej w Warszawie. Duda cierpliwie tłumaczył, że zapisał się do „Solidarności” już jesienią 1980 roku, ale potem wcielono go do wojska, a ponieważ wcześniej zrobił kurs spadochronowy, odbywał służbę w oddziale komandosów, czego nie da się porównać z byciem ZOMO-wcem.
Kto jak kto, ale czynni politycy powinni o tym wszystkim wiedzieć, pomawianie Piotra Dudy o służbę w znienawidzonej formacji należącej do peerelowskiego aparatu przemocy i represji trudno więc uznać za pomyłkę. Jest to ewidentny przykład stosowania wyjątkowo chamskich metod w walce politycznej.
Oprócz wymienionej dwójki kłamstwo to upublicznił ostatnio także Henryk Wujec, ale bardzo szybko wycofał się i przeprosił za swoje nierozważne słowa.
Kamiński i Olszewski nie skorzystali z tej okazji i dlatego nie mogą liczyć na polubowne załatwienie sprawy. Przewodniczący „Solidarności” zapowiedział wytoczenie im sprawy sądowej, a w ramach pozwu będzie żądał bardzo wysokich odszkodowań.
Jeżeli ktoś odważnie i honorowo nie potrafi przyznać się do swojego błędu (delikatnie rzecz ujmując), to niech płaci za ohydne pomówienie.
Jerzy Bukowski
Dziennik Polonijny
Polish Pages Daily News
KATALOG FIRM W INTERNECIE