12 grudnia br. zamieściłem w portalu poland.us artykuł pt. \"Esbeckie kategorie\", w którym wymieniłem kilka najbardziej znanych kryptonimów, jakich używali funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa PRL w odniesieniu do osób, będących w sferze ich zainteresowań; zarówno współpracujących z nimi, jak i inwigilowanych przez nich.
Chodzi o kontakty operacyjne kierownictwa służby, czyli osoby noszące w esbeckiej nomenklaturze kryptonim KOKS. Była to niezwykle cenna, można powiedzieć elitarna grupa donosicieli, prowadzonych bezpośrednio przez wojewódzkich szefów SB i najwyższych rangą funkcjonariuszy w warszawskiej centrali.
Otaczano ich szczególną opieką, dbając o to, by w aktach nie zachował się żaden ślad po współpracy z nimi. Nie byli w ogóle ewidencjonowani, tak więc o tym, kto był KOKS-em i jakich dostarczał informacji można się dzisiaj dowiedzieć jedynie od prowadzących ich oficerów. A ci - jako że spędzili w bezpiece wiele lat, osiągając w niej wysokie stanowiska i dogłębnie przesiąkając panującą tam mentalnością - nie są bynajmniej skorzy do zwierzeń, zwłaszcza przez historykami z IPN. Co gorsze, nie można być nigdy pewnym, czy to co obecnie mówią o przeszłości jest prawdą, czy też ma nadal służyć celowej dezinformacji.
O tej szczególnie groźnej dla działaczy i struktur antykomunistycznej opozycji grupie tajnych współpracowników SB dowiedziałem się dopiero z referatu doktora Filipa Musiała z Krakowskiego Oddziału IPN, wygłoszonego podczas sesji naukowej, poświęconej działalności małopolskiego aparatu bezpieczeństwa w latach 1944-1989.
Wspomniał on też o agentach, prowadzonych pod SOR-ami (sprawami operacyjnego rozpoznania). Zakonspirowywano ich, zakładając im takie właśnie sprawy, co pozwalało ukryć szczególnie ważnych współpracowników przed innymi komórkami bezpieki, a w oczach opozycji wyrobić im legendę figurantów, czyli osób inwigilowanych. Również o tej kategorii agentów niewiele można dziś powiedzieć bez opierania się na relacjach prowadzących ich niegdyś esbeków.
Okazuje się więc, że szperanie w przejętych przez IPN po UB i SB archiwach oraz prowadzenie rozmów tak z poszkodowanymi, jak i z ich prześladowcami, może doprowadzić do odkrycia jeszcze niejednej sensacji z najnowszej historii Polski.
Jerzy Bukowski
KATALOG FIRM W INTERNECIE